W pierwszy weekend czerwca uczestniczyłam w spotkaniu Blog Conference Poznań. Ja i mnóstwo innych osób. Nie będę pisać typowej relacji z tego wydarzenia, jak to było w przypadku zeszłorocznego Łódź bloguje albo I DO. Reportażowych podsumowań już jest w sieci całkiem sporo, pojawią się i następne. Ja podzielę się z Wami kilkoma subiektywnymi spostrzeżeniami, które mi się nasunęły.

Blogerzy nieblogerom kojarzą się często z rozwydrzonymi dzieciakami, które nie znają życia, mają farta i generalnie obijają się, popijając ładną kawę w Starbucksie. Są ekshibicjonistami, pokazują swoje prywatne życie i jeszcze zarabiają kokosy, nic nie robiąc. No i oczywiście zadzierają nosa, marudzą i myślą, że wszystko im się należy.

Kto spróbował blogowania, ten wie, że nie jest to takie proste i zajmuje sporo czasu, jeśli chce się to robić dobrze. Jeśli chce się zarabiać, zajmuje jeszcze więcej. Ale to nieważne. To wiedziałam wcześniej.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, co zobaczyłam, rozglądając się po salach Starego Browaru, w których odbywało się spotkanie.

Nie znam konkretnych statystyk, ale mam wrażenie, że byłam jedną z młodszych uczestniczek. Nastolatek było bardzo, bardzo mało. Ludzi w studenckim wieku trochę więcej, ale przewagę stanowiły osoby w okolicy trzydziestki. I nie, nie były to osoby uciekające przed dorosłością, które próbują ciągle się bawić i przeciągać swoją młodość w nieskończoność.

Byłam otoczona przez dorosłych ludzi, matki i ojców, żony i mężów. I dzieci. Ich dzieci, które zabrali ze sobą. To byli młodzi ludzie poważnie myślący o swoich rodzinach i ich przyszłości. Ludzie, którzy nie godzą się na konwenanse i stereotypowe podejście do życia. Ludzie kreatywni i pracowici, którzy realizują swoje pomysły i pracując nad nimi, utrzymują najbliższych. Odważne osoby chcące żyć w zgodzie ze sobą i mające światu coś do przekazania. Czułam, że jestem wśród swoich.

Spojrzałam na blogosferę trochę inaczej. Zobaczyłam grono osób, które chcą i próbują żyć po swojemu. Szukają alternatywnych źródeł dochodu, a pracę traktują jako zadanie do wykonania, a nie miejsce, do którego się codziennie chodzi.

Ktoś może powiedzieć, że to jest jakaś utopia i inny świat. A on jest na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba poszukać. W internecie znajdziecie wszystko, czego potrzeba!

Blog Conference Poznań dało mi nadzieję, że to co robię ma sens i nie jest nic nie wartą zabawą. Dało mi nadzieję, że można żyć na swoich zasadach. Blogować, ale nie tylko.

Na co dzień spotykam wiele osób, które nie rozumieją zupełnie, jak działa blogosfera (i internet…). Wiele zrealizowanych w sieci akcji nie mieści im się w głowie. Pomysły na nowe projekty wydają im się nierealne.

Miałam wrażenie, że w Poznaniu nie było rzeczy niemożliwych.

Prelekcje doświadczonych blogerów i pracowników agencji były bardzo wartościowe. Przekazywali konkretne informacje, bez owijania w bawełnę i górnolotnych dywagacji. Porady, wskazówki i gotowe rozwiązania. Nie będę tego streszczać – każdy z Was może obejrzeć wszystkie wykłady i panele na youtubowym kanale Sprawnego Marketingu albo fanpage’u Blog Conference Poznań. Zdecydowanie polecam. I to nie tylko blogerom. :)

Jedną z głównych zalet spotkań blogerskich jest wymiana kontaktów i poznawanie nowych osób.

To jest moja słaba strona. Zaczepiłam tylko Karolinę z bloga Mamaszka. Gdyby nie Asia (Z filiżanką kawy), która była jedyną osobą, którą osobiście znałam i Patrycja Polka Girl, którą poznałam na samym początku, byłoby mi ciężej wmieszać się w tłum. Dzięki wielkie dla Anci i Ysia (Nasza droga do), którzy jako jedyni sami mnie zaczepili! :) Przede mną jeszcze co najmniej dwie konferencje w tym roku, więc będę miała okazję do wychodzenia ze swojej strefy komfortu…

Szczerze podziwiam osoby, które bez problemu poznają innych. Ja wiem, że ludzie nie gryzą (przynajmniej ci dorośli), ale jakoś ciężko mi się przemóc. Szczególnie, jeśli nie mam pewności, że dana osoba będzie mnie kojarzyć. Dlatego wolę jeździć na takie imprezy z Piotrkiem – razem raźniej. Najbardziej żałowałam, że go ze mną nie ma na after party – idealna muzyka, przy której byśmy się świetnie bawili. Obstawiam, że ściągaliby nas z parkietu jako ostatnich. :) I to z tego na parterze, bo tam było pusto – cały parkiet byłby nasz.

Na koniec dodam, że organizacja imprezy według mnie była bardzo dobra. Rozjechany trochę plan i brak klimy przeżyłam bez problemu. Stary Browar mnie zachwycił. Kiedy budowali naszą łódzką Manufakturę, liczyłam właśnie na taki klimat jak w Poznaniu. Mam nadzieję, że będę miała okazję zwiedzić to miasto na spokojnie, bo w weekend poznałam tylko okolice centrum i drogę na dworzec.

Kto z Was był na Blog Conference Poznań? Jak Wasze wrażenia? A jeśli nie jesteście blogerami to napiszcie, jak widzicie blogosferę? Bardzo mnie to ciekawi!

P.S.
Świetne zdjęcia ze spotkania znajdziecie tutaj – na fanpagu dyżurnego fotografa konferencji. Ania była wszędzie!