Warning: Creating default object from empty value in /home/platne/serwer14905/public_html/BlogMocem/wp-content/themes/pinnacle/themeoptions/redux/inc/class.redux_filesystem.php on line 29
Kobiece marzenie o rodzinie - kiedyś i dziś - Mocem

Kobiece marzenie o rodzinie – kiedyś i dziś

with 16 komentarzy

Kiedyś kobiety marzyły o mężu i dzieciach, o kochającej rodzinie po prostu. Robiły to jawnie. Mówiły o tym i nie było w tym nic dziwnego. Nie było w tym nic, czego mogłyby się wstydzić. Najpierw tuliły lalki, później wypatrywały księcia na białym koniu, a gdy podrosły, planowały ślub swoich marzeń (bez względu na to, czy narzeczony był im już znany). Staropanieństwo przychodziło wcześniej niż dziś. Teraz go prawie nie ma. Negatywne określenie zostało zastąpione dość neutralnym słowem singielka.

kobiece marzenie o rodzinie - kobieta w ciąży

Niedawno zamierzałam napisać tekst o tym samym tytule, co dziś. Chciałam się w nim trochę porozwodzić nad tym, że w dzisiejszych strasznych czasach młode kobiety myślą tylko o niezależności i przyjemnym życiu. Miałam w planie ponarzekać, że mało jest nas, dziewczyn, dla których szczęśliwa rodzina jest największym marzeniem. A jeszcze mniej jest tych, które mówią o tym na głos. Bo to nie jest modne, ale jest oceniane przez innych. Czasem jako brak ambicji, czasem jako zaściankowość.

Chciałam sobie pomarudzić, że świat schodzi na psy, skoro nikt już nie myśli poważnie o tworzeniu podstawowych komórek społecznych. Potencjalne przyszłe matki nie określają siebie tą kategorią i nie są w stanie powiedzieć, kiedy przyjdzie na to właściwy czas. O mężczyznach nie myślą jako o przyszłych mężach, a od ślubu uciekają dalej niż faceci. Pierścionków się boją, bo to może jednak zaręczynowy. Pomieszkują na próbę, wyrzucają walizki partnera cyklicznie, nie nadużywają słów „kocham Cię”, bo są zbyt poważne.

Myślałam o tym, że czasy się zmieniły.

Że jest inaczej niż kiedyś. Że dzisiaj, wstyd się przyznać, że chciałoby się mieć męża. Że lepiej w strefie marzeń umieścić pracę zdalną na Malediwach przez pół roku, własną firmę czy gap year dookoła świata. Że praca nad sobą jest tylko dla siebie. Że ciekawe hobby i wolontariat po pracy zapełnią nam 100% czasu, którego nie zostaje już nic dla rodziny. Że mężczyźni są lepszymi przyjaciółmi lub kochankami niż materiałami na mężów w mniemaniu niektórych.

Usiadłam jednak do klawiatury.

Przypomniałam sobie spotkania z różnymi młodymi kobietami, blogowe teksty i memy wrzucane na fejsa. Uświadomiłam sobie (po raz setny co najmniej), że świat nasz nie jest czarno-biały. Że ludzie tacy nie są. Każdy z nas ma swoją historię. Nie znając czyjejś, nasze opinie na jego temat mogą kompletnie mijać się z prawdą.

Sklep Mocem - Zapraszamy!

Przypomniałam sobie też, że ludzie nie mówią wszystkiego. Nie prosto z mostu, nie każdemu i nie zawsze. Często prawdziwe myśli skrywają z sobie tylko znanych lub nieznanych powodów. Nie o wszystkim się mówi, nie o wszystkim się chce i nie o wszystkim wypada. A czasem mówi się nie tylko ustami. Mówi się oczami, gestami i niedopowiedzeniami. Westchnieniami i powietrzem wydychanym powoli. Albo wstrzymywanym o mikrosekundę za długo.

To wcale nie jest tak, że kiedyś kobiety marzyły o mężu i dzieciach, a dzisiaj już nie.

Dawniej było inaczej. Kobieta miała mniej praw i była inaczej widziana. Bez męża mogła być nikim. Żeby być kimś musiała się bardzo wykazać. Była zupełnie inaczej traktowana. Jej przeznaczeniem było wyjść za mąż i rodzić dzieci. Gdy nie mogła, okrywała się hańbą, miała powód do wstydu. Nie dziwię się więc, że marzyła o rychłym zamążpójściu i gromadce pociech.

Wiem, że pomieszałam pewnie ileś epok, historykiem nie jestem. Chodzi mi jednak o to, że nie zawsze marzenia o rodzinie były równoznaczne z pragnieniem bycia mamą i żoną. Dla niektórych po prostu nie było innego wyjścia.

Były zapewne i takie, które wzdychały do kawalerów i tuliły z radością wszystkie pachnące niemowlęta, z czystym sercem widząc oczyma wyobraźni wspólny domek na wsi. W czasach, gdy dorosła kobieta nie pracowała zarobkowo i nie studiowała, rozmowa o potencjalnym ożenku była jak najbardziej na miejscu. Toż to była przyszłość!

Dzisiaj to nie jest już jedyna słuszna droga. Mamy mnóstwo możliwości. Nie musimy marzyć o mężu i dzieciach. W niektórych środowiskach jest to wręcz nie na miejscu (a gdzie samorealizacja, kariera, sukces?!). I o tym miał być cały ten tekst. Ale nie jest. Bo ludzie nie są czarno-biali i nie mówią wszystkiego i zawsze.

Dzisiejsze młode kobiety wcale nie przestały marzyć o mężu i dzieciach. One przestały o tym głośno mówić.

Nawet sobie myślę, że w pewnym sensie one marzą o tym jeszcze bardziej niż kiedyś. Bo marzą po cichu. Z jednej strony poganiane żartami i docinkami rodziny „kiedy Ty sobie w końcu chłopa znajdziesz?”, z drugiej onieśmielane paczką znajomych – dorosłych i wolnych, bez zobowiązań, chętnych do spontanicznych wyjazdów, wieczorów w pubach czy popołudniowych treningów. Ich życie jest ciekawe i niebanalne.

I jak tu się przyznać, że owszem, jest fajnie, ale jednak fajniej by było móc to przeżywać z kochającym facetem? Jak powiedzieć, że zakwasy po rurce czy crossficie i smukłą sylwetkę z chęcią zamieniłoby się na bóle porodowe i ciążowe rozstępy? Jak bez skrępowania powiedzieć, że chciałoby się mieć męża, ale no nie ma wokół nikogo, kto by chciał nim zostać i do tego by się naprawdę nadawał? Jak z uśmiechem odpowiadać na docinki rodziny, gdy ma się ochotę rozpłakać, bo uderzają w samo sedno?

Młode kobiety dzisiaj czytają o tym, jak być slow, fit itd. Kreują swoją karierę, albo starają się po prostu znaleźć jakąś pracę i mieć na rachunki. Trenują, dbają o zdrowie, imprezują i podróżują po świecie. Organizują swoje zadania, zbierają wspomnienia i nie mają czasu. Nie mają też często u swojego boku mężczyzny godnego całkowitego zaufania. Czasem zapominają, że bardzo chciałyby go mieć. Czasem się też tego wstydzą, bo bardzo chciałyby go mieć, a jego nie ma. Nawet na horyzoncie.

kobiece marzenie o rodzinie

Na początku chciałam napisać o tym, że w dzisiejszych czasach dziewczyny nie marzą o mężu i dzieciach, bo to niemodne, a wręcz staromodne.

Teraz jednak myślę, że nie marzą o tym, bo się boją – odrzucenia, wyśmiania, swoich uczuć, które mogłyby zacząć boleć. A kiedy się nie przyznaje nawet przed sobą, to niby trochę mniej boli.

Gdy byłam w gimnazjum i liceum, mówienie o założeniu rodziny było całkiem ok. Praca i dom to nie były stwierdzenia wykluczające się. W czasie, gdy tą rodzinę faktycznie można było założyć, bo wiek już był odpowiedni, część ludzi zaczęła się jakby wycofywać. „Jeszcze jesteśmy młodzi, mamy czas” mówili. Jedni dlatego, bo nie chcieli „pakować się w rodzinę tak szybko”, inni dlatego, że nie mieli z kim jej stworzyć. Na nas, studentów 4 roku na ślubnym kobiercu, patrzyli jak na wariatów. Jedni wciąż tak patrzą i się dziwią, inni po cichu zazdroszczą. I w sumie to się nie dziwię, bo małżeństwo jest fajne. Po prostu.

Tylko ja się dziwię trochę, że tak głupio jest w dzisiejszych czasach powiedzieć głośno, że chciałoby się mieć rodzinę. I smutno mi też, że marzenia o tym są marginalizowane, umniejszane, że czasem wstyd się do nich przyznać, bo są takie nieambitne według świata. Smutno mi, że ci, którzy jednak o tym marzą, często cierpią. Bo dzisiaj sami znajdujemy sobie miłość i z jej powodu się pobieramy. A to nie zawsze jest łatwe. I czasem zajmuje dużo czasu, a postępów nie widać. Bo coraz mniej osób chciałoby wziąć ślub – nie za 10 lat, nie za 15, ale niebawem, za rok czy pół.

Rozumiem, że przykro wtedy patrzeć na kolejne pierścionki zaręczynowe na Insta i nowe statusy związku na Fejsie.

Dzisiejsze kobiety też chcą bliskości, ale została im (nam) ona ośmieszona i strywializowana. Zaczęłyśmy się jej bać, zanim ją poznałyśmy. I tak boimy się nieznanego, jednocześnie coraz bardziej i coraz boleśniej go pragnąc. My młode kobiety – otwarte i skryte.

Jak myślisz, czy dzisiaj kobiety marzą o mężu i dzieciach?

Follow Olborska:

Blogerka i projektantka Mocem

Jestem Ewa, żona Piotra. Piszę o kreatywnych ślubach i późniejszym szczęśliwym życiu. W moim sklepie znajdziesz produkty dla małżonków, koszulki dla par i akcesoria ślubne. Bestsellerem stały się puzzle z pytaniem o świadkowanie.