Warning: Creating default object from empty value in /home/platne/serwer14905/public_html/BlogMocem/wp-content/themes/pinnacle/themeoptions/redux/inc/class.redux_filesystem.php on line 29
Oddzielne mieszkanie przed ślubem - 13 zalet - Mocem

Oddzielne mieszkanie przed ślubem – 13 zalet

with 20 komentarzy

Wspólne mieszkanie przed ślubem – tak czy nie? Jakie są zalety i wady obu rozwiązań? Lepiej dłużej pozostać w rodzinnych domach czy coś wspólnie wynająć? Co się bardziej opłaca, co jest wygodniejsze i prostsze? Co będzie najlepsze dla nas i naszego związku?

Wspólne mieszkanie przed ślubem

Mam czasem wrażenie, że coraz mniej par w ogóle zadaje sobie takie pytania, bo za oczywiste przyjmują, że trzeba przed ślubem ze sobą pomieszkać, żeby się lepiej poznać. Mam inne zdanie na ten temat. Nie zamieszkaliśmy razem, choć sytuacja była ku temu wręcz idealna. Nawet moja mama czasami sama nas do tego namawiała. Oboje studiowaliśmy w Łodzi, w centrum miasta i mieszkaliśmy na dwóch jego końcach – Piotrek z rodzicami, a ja we własnym mieszkaniu po babci – najpierw z przyjaciółką, a później sama. Z pełną świadomością podjęliśmy taką decyzję i z perspektywy czasu wiemy, że była dobra.

Nie będę pisać o tym, czemu mieszkanie razem jest złe, ale przedstawię zalety mieszkania oddzielnie. Oczywiście mam na myśli sytuacje, kiedy para ma zamiar się pobrać. Jeśli w ogóle tego nie planują, a życie w niezalegalizowanym związku jest ich celem, poniższe punkty raczej nijak się mają do ich sytuacji.

Sklep Mocem - Zapraszamy!

Oddzielne mieszkanie przed ślubem – zalety:

  1. Ślub jest prawdziwym przełomem w życiu

    Zmienia się nie tylko Wasz stan cywilny i nienamacalne rzeczy w Waszym związku (potwierdzają to też pary po ślubie cywilnym), ale cała codzienność! Wchodzicie w nowe życiowe role z przytupem, a nie z nową kuchenką czy tosterem.

  2. Łatwiej się rozstać

    Serio uważam to za konkretną zaletę niemieszkania razem przed ślubem. Narzeczeństwo to jest ten ostatni czas na zmianę decyzji. Żyjąc na co dzień jak mąż z żoną, płacąc razem rachunki, być może mając wspólny kredyt, sypiając ze sobą codziennie, widząc się w najbardziej intymnych sytuacjach, przywiązujemy się do siebie tak, że rozstanie, choć wskazane, staje się bardzo trudne (i bez wspólnego mieszkania jest na pewno trudne, a co dopiero tak).

  3. Stawianie wymagań

    Często młodzi mieszkają razem, bo tak jest wygodniej, a to jest pójście na łatwiznę. Nam byłoby dużo prościej, gdyby Piotrek wprowadził się do mnie, ale uznaliśmy, że to nie jest argument, który może przesądzić o tak ważnej kwestii. To, co łatwe, jest wygodne, ale niekoniecznie dobre dla związku.

  4. Randki

    Każde spotkanie jest w pewnym sensie randką, kiedy nie szykujecie się razem i nie wracacie do tego samego domu. Lenistwo też może nas dopaść w takiej sytuacji, ale łatwiej z niego wyjść, bo częściowo zmusza nas do tego stan rzeczy. Przed ślubem dużo częściej spacerowaliśmy czy jadaliśmy na mieście (do tej pory nie wiemy, skąd wtedy mieliśmy na to kasę…), bo po prostu mieliśmy do tego więcej okazji.

  5. Opóźnienie pierwszego kryzysu

    Każde pary mają swoje kryzysy – jedni mniejsze, drudzy większe, ale jednak. Częściej się ona zdarzają osobom, które już razem mieszkają (czy po ślubie czy przed) – mamy więcej powodów do konfliktów, musimy się dogadać w związku z codziennymi sprawami, żeby jakoś żyć. Dochodzi do tego rutyna i po jakimś czasie przechodzi kryzys albo po prostu cięższy czas dla związku. Ostatnio czytałam, że u wielu par, które razem zamieszkały w okresie narzeczeństwa, ten kryzys często wypada właśnie akurat po ślubie (opada stres z nim związany, nakłada się być może rozczarowanie tym, że „nic się nie zmieniło”), a pary, które dopiero zaczynają wspólne prowadzenie domu, są tym tak podekscytowane, że nie w głowie im kryzysy i rozpamiętywanie drobnostek. Cieszą się wspólnymi pierwszymi razami – kawą o poranku, podjadaniem w nocy, winem pitym we własnym łóżku i okruszkami w pościeli. :) Ma to sens.
    Im później pojawi się pierwszy kryzys, tym mocniejsza będzie nasza wcześniej zbudowana relacja.

  6. Na przekór światu!

    Nie wiem, czy jest to zaleta oddzielnego mieszkania przed ślubem, ale jest to dość charakterystyczna cecha. Kiedy mówiliśmy o tym znajomym, zdecydowana większość bardzo się dziwiła. Pokazaliśmy, że się da, że można tworzyć udane małżeństwo bez wcześniejszego „sprawdzenia się” zabawą w dom. Że można się wystarczająco dobrze poznać, mieszkając osobno.

  7. Powód do ślubu

    Jeśli zakładamy, że zamieszkamy razem dopiero po ślubie, większa szansa, że ślub będzie szybciej niż później. To jest bardzo konkretna motywacja. :) Z drugiej strony patrząc, kiedy jednej osobie zależy na zawarciu związku małżeńskiego, a druga wolałaby go odłożyć, mieszkając razem przed ślubem, ma konkretny argument – przecież nic się nie zmieni, jest dobrze,więc po co się pobierać?

  8. Relacje z teściami

    My narzekać nie możemy, ale dla wielu par kontakty z rodzicami są trudne. Stają się cięższe, kiedy narzeczeni razem mieszkają, a rodzice przyjeżdżają z wizytą (oby zapowiedzianą!), widzą pierwsze różnice w prowadzeniu domu i dorzucają swoje 3 grosze. W trakcie ślubnych przygotowań jest mnóstwo momentów, kiedy te relacje są wystawiane na próby. Jeśli są to pierwsze znaczące różnice zdań (jak było u nas), wszystko może przebiec mimo wszystko dość łagodnie, ale kiedy jesteśmy po pierwszych kłótniach i niezgodzie, wybór miejsca wesela czy zapraszanie odpowiednich gości może być jeszcze trudniejsze.

  9. Przygotowania ślubne w rodzinnych domach

    Może nie jest to argument, który wpływa na całe nasze życie, ale jednak jest. Co jakiś czas na ślubnych forach czy facebookowych grupach spotykam się z pytaniami, jak rozwiązać kwestię przygotowań ślubnych i błogosławieństwa, jeśli młodzi od dawna mieszkają razem. Wyjście z domów rodzinnych wydaje się trochę sztucznym „krokiem w tył”, a wspólne przygotowania dla wielu osób mimo wszystko są nie do przyjęcia – bo fajnie jest się zobaczyć dopiero w pełnych ślubnych strojach. Poza tym w dniu ślubu budzimy się obok siebie, a po weselu znów zasypiamy w tym samym łóżku, tak samo, jak przez ostatnie kilkadziesiąt, czy kilkaset dni. Jasne, da się to rozwiązać sensownie, pomyśleć o hotelu itp. ale zdecydowanie prościej, kiedy po prostu mieszkamy oddzielnie przed ślubem.

  10. Oszczędność na sprzętach domowych

    Kolejny bardzo mały argument, ale jednak. Urządzając razem dom, kupujemy dużo nowych sprzętów, mebli i wyposażenia. Kiedy zaczynamy prowadzenie wspólnego gospodarstwa dopiero po ślubie, wiele tych rzeczy możemy dostać w prezencie. Nawet, jeśli mamy upatrzone bardzo konkretne przedmioty, możemy to rozwiązać, tworząc listę prezentów. U nas się sprawdziło. W ślubie nie chodzi o dostawanie prezentów, ale nie oszukujmy się, wszyscy coś chcą dać młodej parze.

  11. Oszczędność na wynajmie

    To akurat zależy od sytuacji. Dla jednych wspólne zamieszkanie przed ślubem będzie oszczędnością, dla innych dodatkowym wydatkiem. Kiedy jednak mówimy o młodych osobach, które mieszkają jeszcze z rodzicami, wynajęcie/zakup mieszkania będzie kosztem, którego można uniknąć, a pieniądze przeznaczyć na organizację ślubu.

  12. Mniej okazji do uprawiania seksu

    Dla jednych będzie to największą wadą oddzielnego mieszkania przed ślubem, dla innych jedną z największych zalet. Jeśli para chce poczekać ze swoim pierwszy razem do nocy poślubnej, zamieszkanie razem z pewnością tego nie ułatwi. W jednej z konferencji ks. Pawlukiewicz mówił o tym, że jak zakochani w sobie młodzi, zdrowi ludzie śpią w jednym łóżku, sami w domu i nie uprawiają seksu (albo przynajmniej nie mają na niego wielkiej ochoty) to coś jest z nimi nie tak. No i ja się zgadzam, bo to jest naturalne. Podziwiam osoby, które ze sobą mieszkają, a nie uprawiają seksu – dla mnie niepojęte.

  13. Brak zgorszenia i niepochlebnych komentarzy

    Być może dla wielu jest to najmniej istotny argument, ale jednak. Chodzi mi zarówno o babcie i dziadków, którzy mogliby dostać zawału, gdyby się dowiedzieli, że ich kochana wnuczka mieszka ze swoim chłopakiem, ale także inne osoby. Mam na myśli głównie o sytuację, kiedy narzeczeni są wierzącymi osobami, zamieszkają razem z jakiegoś powodu, ale postanowią ze sobą nie sypiać. Jasne, jest to tylko ich prywatna sprawa, ale jeśli pełnią jakieś odpowiedzialne funkcje, są dla innych przykładem, to ludzie ich obserwują i oczekują odpowiedniego zachowania. I choćby spali w oddzielnych pokojach, większość osób nie będzie o tym wiedziała albo po prostu nie uwierzy. Mieszkanie razem lub osobno jest teoretycznie prywatną sprawą, ale są przypadki, kiedy w grę wchodzi swego rodzaju odpowiedzialność społeczna.

Oddzielne mieszkanie przed ślubem

Jedynie ostatnie dwa punkty odnoszą się do wiary. Specjalnie zostawiłam je na sam koniec, żeby pokazać, że nie są to jedyne argumenty. Z resztą stwierdzenie, że mieszkanie razem przed ślubem jest złe, „bo Kościół tak mówi” jest dla mnie żadnym argumentem. Mówię to z pełną świadomością jako osoba wierząca. Dlaczego tak? Bo nie ma sensu ślepo podążać za tym, co ktokolwiek mówi. Trzeba zrozumieć i dowiedzieć się, dlaczego tak uważa. Znalazłam argumenty Kościoła, które mnie przekonały, a zachowanie czystości jest tylko jednym z nich, a nie jedynym.

Wspólne mieszkanie przed ślubem nie jest tym samym, co mieszkanie po ślubie. Nie da się mieszkać na próbę, bo to jest żadna próba. Po ślubie i tak będzie inaczej. Z zewnątrz tak samo, ale w środku inaczej. Nie chodzi mi tylko o duchowe kwestie, bo nie dla wszystkich mają one znaczenie, ale o psychikę. Od wielu osób słyszałam, że jest inaczej, chociaż wcale do ślubu nie podchodzili z wielkimi nadziejami na zmianę.

Nie wierzę, że można się sprawdzić. Po pierwsze znam pary, które mieszkały razem kilka lat, pobrały się i po pół roku brały rozwód. Jakoś wspólne mieszkanie im w niczym nie pomogło. Po drugie nawet kilka wspólnych lat przed ślubem jest niczym wobec przyszłych kilkudziesięciu lat, w których będziemy się zmieniać – my, nasza życiowa sytuacja, przyjdą problemy związane ze starzeniem, których teraz nie zrozumiemy. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie w 100% przewidzieć, kim będziemy za 20 czy 30 lat. A poza tym sprawdzać to można samochód na jeździe próbnej, a nie małżonka. ;)

A jak Wy widzicie wspólne lub oddzielne mieszkanie przed ślubem? Jak było u Was i jakie widzicie wady i zalety takiego rozwiązania?

Follow Olborska:

Blogerka i projektantka Mocem

Jestem Ewa, żona Piotra. Piszę o kreatywnych ślubach i późniejszym szczęśliwym życiu. W moim sklepie znajdziesz produkty dla małżonków, koszulki dla par i akcesoria ślubne. Bestsellerem stały się puzzle z pytaniem o świadkowanie.