Ślub jest jedną z najważniejszych decyzji w życiu. Może nawet najważniejszą. Każda inna nie wprowadza dożywotniego zobowiązania, można się z niej jakoś wywinąć, uniknąć konsekwencji, zmienić zdanie, przenieść na kogoś innego odpowiedzialność. Z małżeństwem jest inaczej. Sednem tej decyzji jest nie sama zmiana stanu cywilnego, ale osoba, z którą spędzimy resztę życia.
Pamiętam jak w trakcie narzeczeństwa koleżanka spytała mnie, skąd miałam pewność, że chcę wyjść za mąż za Piotrka. Na ślubnych facebookowych grupach czasem pojawiają się podobne pytania – „Skąd wiedziałyście, że to TEN?” albo „Czy mam wyjść za niego za mąż?”.
W rozmowach na ten temat często pojawia się kwestia przeznaczenia i pewności, że małżeństwo będzie udane. Opierają się one na micie o dwóch połówkach pomarańczy, na tym, że gdzieś na świecie jest jedna jedyna pasująca do nas osoba, z którą stworzymy związek idealny. A to błąd. Nie ma takiej osoby. Ani takich związków.
Jak znaleźć odpowiedź na pytanie „czy wyjść za niego za mąż”?
Przede wszystkim nie pytać innych o zdanie. :) Jasne, czasem warto poznać opinię jakiejś mądrej osoby na temat naszego wybranka. Jednak poprosić o wyrażenie opinii o kimś to nie to samo, co „powiedz mi, czy powinnam za niego wyjść”.
Trzeba sobie uświadomić, że nie ma partnerów idealnych dla nas, ale każdy może się nim stać. Nie ma sensu zadawać sobie pytanie „czy powinnam wziąć z nim ślub”. Nie chodzi o to, czy powinnaś, ale czy chcesz. Czy chcesz być jego żoną, budzić się obok niego przez kolejne lata, założyć razem rodzinę i żyć jako mąż i żona?
Nie ma czegoś takiego jak dopasowanie. To, czy będziecie do siebie pasować w małżeństwie zależy od tego, jak bardzo chcecie się do siebie dopasować, a nie jacy jesteście. Ludzie się zmieniają całe życie. Często o tym zapominamy. I w kontekście tego, że trzeba się ciągle poznawać na nowo i w odniesieniu do tego dopasowania – dzisiaj może być z tym słabo, ale za rok możemy być parą niemal idealną. :)
Nie ma co szukać pewności w przewidywaniach co do swojej przyszłości. Nie wiecie jak będzie. Ale wiecie, jakimi jesteście ludźmi. I to jest sedno. Dlatego tak ważne jest w przygotowaniu do małżeństwa, żeby się dobrze poznać.
Im lepiej się poznamy, tym bliżej możemy być pewności, że będziemy się starać dbać o nasz związek. Podkreślam, że nie chodzi o pewność, że związek będzie udany i szczęśliwy, ale o to , jakie mamy do niego podejście.
Czy chcę wyjść za niego za mąż?
To jest trudne pytanie. Najpierw trzeba wiedzieć, czego się chce. :)
A tak na serio to według mnie trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy – na siebie i na niego. Po pierwsze, jakimi uczuciami go darzę i czy chcę go kochać takiego, jaki jest (i jaki będzie kiedyś – to jest trochę niewiadoma i skok na głęboką wodą, ale takie jest życie). Po drugie, jakim on jest człowiekiem i jaką ma wizję przyszłości. Jeśli Wasze pomysły na życie się wykluczają, to mimo wielkiego uczucia może być ciężko zbudować rodzinę. Możecie się kochać i rezygnować dla siebie ze spełniania własnych marzeń, ale czy tylko o to chodzi? Mamy jedno życie. Dobrze mieć przynajmniej wspólne podstawy, bez tego ani rusz. Nigdy nie będziecie w 100% zgodni (to byłoby dziwne, serio!). Zawsze znajdą się rzeczy, których nie przegadaliście przed ślubem.
Rozmowy o Waszych życiowych planach pomagają podjąć decyzję.
Jeśli masz dużo wątpliwości, zastanów się, z czego wynikają. Narzeczeństwo to jest ten czas, kiedy jeszcze masz szansę powiedzieć „nie” i nie wpakować się w niewygodną sytuację bez wyjścia.
Są jeszcze dwie rzeczy, które pomogą Ci upewnić się w swojej decyzji, o których chcę Ci powiedzieć. Pierwsza to spokój serca. Jeśli szczerze spokojnie myślisz o Waszej przyszłości (pod każdym względem) i nie boisz się, że on się zmieni na gorsze, prawdopodobnie masz rację. Nie chodzi mi jednak o młodzieńczą głupotę i naiwność, ale prawdziwy, głęboki spokój serca pomimo przedślubnej gorączki czy problemów finansowych. Drugą rzecz usłyszałam kiedyś od znajomej w trochę innym kontekście, ale tu jak najbardziej pasuje.
Wyjdź za niego za mąż, jeśli jesteś w stanie dostrzec w jego oczach oczy Waszych dzieci.
Wow. Dla mnie to jest bardzo głębokie stwierdzenie. Nie chodzi przecież tylko o fizyczne podobieństwo, ale także psychiczne i o to, jakim on będzie tatą. Nawet jeśli nie planujecie nigdy mieć dzieci, różne sytuacje się zdarzają w życiu. Nie jesteście w stanie wszystkiego przewidzieć (ani tego, czy nie zmienicie zdania, ani czy antykoncepcja Was nie zawiedzie, ani czy nie okaże się, że jesteście jedynymi krewnymi dzieci z rodziny, które jako jedyne przeżyły wypadek i musicie się nimi zaopiekować – ekstremalna sytuacja, ale takie też się zdarzają). Według mnie to, jakim ktoś byłby rodzicem (chociaż w 100% nie można być tego pewnym), dużo mówi o tym, jakim jest człowiekiem. A warto wziąć ślub z dobrym człowiekiem, czyż nie? :)
To się trochę sprowadza do pytania „czy on będzie dobrym mężem?”. Zadając je sobie, trzeba też zwrócić uwagę na jego drugą stronę. Czy ja będę dobrą żoną dla niego? Czy będę potrafiła i czy będę chciała nawet za kilkadziesiąt lat?
Skąd ja miałam pewność, że chcę być żoną Piotrka?
Kochaliśmy się, poważnie traktowaliśmy małżeństwo, mieliśmy takie same poglądy na życie. Na tej podstawie zdecydowałam. Nie wiem, co by było, gdybyśmy się nie poznali. Pewnie bylibyśmy szczęśliwi z kimś innym. Ale nie zastanawiam się, czy byłabym szczęśliwsza. Nie ma takiej opcji dla mnie. Nie ma to żadnego znaczenia. To jest nieodwołalna decyzja, którą potwierdzamy każdego dnia.
W trakcie naszego ślubnego kazania o. Marcin (lider zespołu Fragua – polecamy!!!) mówił, że świadome sakramentalne małżeństwo jest aktem odwagi. Wchodzimy w poślubną rzeczywistość, która jest niewiadomą. Ufam sobie i Bogu, staramy się, ale nie mamy pewności i nigdy mieć jej nie będziemy. Skoro złożenie przysięgi małżeńskiej jest odważne ze strony nowożeńców, to aż nasuwa mi się porównanie małżeństwa do przygody – i to takiej niebezpiecznej. Nie raz o tym słyszałam, ale w zestawieniu go z odwagą, której wymaga ma to dla mnie jeszcze pełniejszy sens.
A Wy skąd wiedzieliście, że chcecie poślubić swoją żonę lub męża? Skąd czerpać spokój, podejmując decyzję na całe życie?