Mam na imię Klara. Mam 21 lat i właśnie zostałam narzeczoną :) Dziś podzielę się z Wami moją historią.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam mojego Ukochanego od razu wiedziałam, że będę jego żoną :) Nasz wspaniały związek pełznął sobie systematycznie do przodu przerywany nie z rzadka moimi wyskokami w stylu „kiedy się w końcu zaręczymy”. Byłam okropnie niecierpliwą dziewczyną, strasznie wierciłam mu dziurę w brzuchu i naprawdę jest złotym człowiekiem, że przeczekał to wszystko.
Ewa kiedyś pisała o mentalnym narzeczeństwie, śmiem mniemać, że ten stan zagościł między nami już dość dawno, bowiem wszystkie poważne tematy mieliśmy już obgadane. Przekonana o słuszności życia z moim Ukochanym Programistą oraz zakręcona na punkcie ślubów i sukni namiętnie przeglądałam AliExpress. Pewnego dnia, Ukochany przyłączył się do mnie i po przeglądnięciu jakiś 1000 modeli wybraliśmy jedną, która obojgu bardzo się podobała.
Zapewne fakt kupowania sukni ślubnej na chińskim allegro, nie będąc nawet narzeczoną, może się wydać szalony, ale jakoś, za moimi namowami, nabyliśmy ślubny komplet tj. suknię, welon i tiarę. A potem czekaliśmy aż przyjdzie, i czekaliśmy, aż się doczekaliśmy.
W pewną marcową sobotę wiedzeni przeczuciem Ukochanego Programisty podjechaliśmy na pocztę zobaczyć, czy nie ma przypadkiem dla nas przesyłki. O dziwo czekała :)
Musicie sobie wyobrazić moje podekscytowanie. Mnie, zwyciężczyni Mocemowego konkursu na Bridezillę, było naprawdę śpieszno, żeby odpakować moje cudo. Oczywiście mój rozsądny Programista nakazał przystopowanie bowiem, „odpakowanie trzeba nagrać, jakby coś było nie tak”. Ustaliśmy całą akcję na wieczór. Nagle Ukochany wypalił z pomysłem, że skoro mamy kieckę, to on się ubierze w garnitur i nabierzemy znajomych, że wzięliśmy cichy ślub :D. Idea żartu podekscytowała mnie jeszcze bardziej. Sukienka okazała się taka sama, jak obiecywał sprzedawca, trochę za duża tu i tam, ale naprawdę piękna. Spędzałam ciężkie chwile, prowizorycznie mocując się z tiarą i welonem, podczas gdy ukochany wcielał się w „fałszywego Pana Młodego”. Zabawa była przednia. Poszliśmy do drugiego pokoju, gdzie Ukochany obfotografowywał mnie z każdej strony. Coś poprawiał, majstrował przy dole i nagle mówi „odwróć się powoli w moją stronę”. Niczego nieświadoma obracam się, a tam on klęczy przede mną z pierścionkiem na dłoni :)
Pada monumentalne pytanie: „Czy zostaniesz moją żoną?” a ja na to „ale naprawdę????”
Nie mogłam uwierzyć jeszcze dłuższą chwilę, ponieważ kompletnie się nie spodziewałam. Kiedy w końcu to do mnie dotarło, rzuciłam się Ukochanemu na szyję i pogrążyłam się w stanie absolutnej szczęśliwości.
Zupełnie niespodziewanie, w marcowy wieczór spełniło się moje największe marzenie: po 1547 dniach związku zostałam narzeczoną Ukochanego Programisty :)
Przy okazji jestem chyba jedyną dziewczyną która w momencie oświadczyn miała na sobie swoją ślubną suknię :)