Kilka miesięcy temu napisałam tekst poddający pod wątpliwość określanie dnia ślubu wejściem na nową drogę życia. Bo wiecie, tak sobie myślę, że ta droga się zmienia, owszem, ale ona wcale nie jest jakaś super nowa. Wszystko, co robiliśmy wcześniej, nasze decyzje i postępowanie w jakiś sposób nas doprowadziły do dnia ślubu. To wszystko, co było zanim stanęliśmy na ślubnym kobiercu, było drogą, która nas do siebie przywiodła. Po wypowiedzeniu przysięgi małżeńskiej nie przeskakujemy na jakąś nową ścieżkę, tylko wciąż kroczymy tą, którą obraliśmy dużo wcześniej. Nie zmieniamy kierunku, ale zaczynamy nareszcie iść naprawdę razem.
Małżeństwo jest przyrównywane do wielu różnych rzeczy. Dla jednych jest to teatr, dla innych podróż albo przygoda. Każdy mógłby podać inną odpowiedź i wszystkie byłyby prawdziwe. Co więcej, każdy mógłby codziennie podawać inną odpowiedź i wciąż mógłby mieć rację. Małżeństwo nie jest tworem niezmiennym, darem raz podarowanym czy nieustającym szczęściem. Jednego dnia jesteśmy wzorową parą, a kolejnego ciężko nam się dogadać. Dzisiaj małżeństwo może być idyllą, choć wczoraj było dramatem. Jedno drugiego nie wyklucza od razu.
Małżeństwo jest relacją dynamiczną
Relację tworzą ludzie, a ludzie się zmieniają. O tym już dużo razy pisałam. Związki ewoluują na różne sposoby. Mają swoje wzloty i upadki, kryzysy i dobre, budujące chwile. Osobiste przeżycia, załamania i radości wpływają na to, co pomiędzy dwojgiem ludzi.
Dynamika miłości małżeńskiej zmienia się z biegiem czasu. Inaczej kochają dwudziestolatkowie trzy miesiące po ślubie, a inaczej sześćdziesięciolatkowie po kolejnych wspólnych dekadach. Inaczej niewyspani rodzice noworodka, inaczej ci, którzy właśnie stracili swoje dziecko. Żadni z nich nie są lepsi ani gorsi. Żadna z tych relacji nie jest lepsza ani gorsza. Są po prostu na innych etapach. Są inne, bo tworzą je inni ludzie w kompletnie różnych sytuacjach.
Małżeństwo jest powołaniem
Jest życiem, które wybieramy jako to, w którym mamy nadzieję odnaleźć szczęście i spełnienie. Jest ścieżką, którą obieramy jako własną. Często używa się odniesienia do drogi w kontekście jakiegokolwiek powołania, prawda?
Dla niektórych małżeństwo jest po prostu życiem. Taką codziennością, nad którą niespecjalnie się zastanawiają. Jakąś oczywistością, która porządkuje codzienność w pewnym sensie i nadaje jej jakiś kształt. Wpisuje nas w schemat – dla jednych pożądany i dobry, dla innych niekoniecznie. Moja babcia chyba tak trochę patrzy na małżeństwo – bez większych refleksji, ale jako coś oczywistego jednak.
Małżeństwo jest drogą
Taką właśnie codziennością o określonym wyglądzie i zapachu. Jest czymś oczywistym, ciągłym, ale jednak zmiennym. Jest stanem, w którym się jest i w którym się funkcjonuje, ale też takim, który można kreować. Jest drogą, która prowadzi, ale nie zawsze jest jasna i prosta. Można ją modyfikować i zmieniać, byle tylko iść razem.
Małżeństwo jest drogą, która zaczyna się na długo przed ślubem
Chciałam napisać, że zaczyna się gdzieś na samym początku naszego życia, ale to chyba jednak jest trochę na odwrót. Całe nasze życie jest jakąś drogą. Zawsze skądś przyszliśmy i zawsze dokądś zmierzamy (choćbyśmy nie wiedzieli dokąd albo kręcili się w kółko). Małżeńska droga jest zatem jakąś częścią naszego życia, którą spędzamy z małżonkiem. Jest drogą od sakramentalnego „tak” do śmierci. Jest drogą, którą przemierzamy zupełnie inaczej niż byliśmy dotąd przyzwyczajeni. Jest wspólną ścieżką, która nas prowadzi, ale nie więzi.
Małżeństwo jest drogą pełną niespodzianek
Biorąc ślub, wchodzimy w nieznane. Nie przewidzimy wszystkiego, nie jesteśmy w stanie się przygotować na to, co przyniesie nam małżeństwo i przyszłość. Świadome powiedzenie temu „tak” wymaga odwagi. Miłość, która jest decyzją, a nie tylko namiętnością i szalejącymi emocjami, wymaga odwagi.
Małżeńska droga ciągle się zmienia. Zaskakuje tym, co pojawia się za zakrętem, zadziwia cudownymi widokami, by później przetyrać nas morderczym podejściem pod górę. Kusi czasem i urzeka, a później rozczarowuje niespełnionymi obietnicami. Nie małżonek rozczarowuje, ale wspólne życie, które wiedziemy w świecie, na który nie zawsze mamy wpływ. Albo nasze wyobrażenia o małżeństwie wykreowane przez rodzinę czy społeczeństwo rozczarowują. Wyobrażenia, które do pewnego momentu wydają się jedyną słuszną rzeczywistością, a później stają się kompletnie niezrozumiałe i dziwne.
Małżeńskie drogi są podobne, ale nie ma 2 identycznych
U wszystkich par przewijają się te same zdarzenia – życiowe przystanki, przeszkody i etapy. Jesteśmy ludźmi i mamy podobne pragnienia i potrzeby. Każdy musi gdzieś mieszkać, jeść coś, pracować, każdy chce kochać i być kochanym, tworzyć rodzinę i zapewnić jej szczęście.
Każda małżeńska droga zaczyna się gdzieś kiedyś, gdy przez głowę przebiega pierwsza myśl o ślubie, o sobie jako o żonie lub mężu. Na dobre rozkręca się, gdy poznajemy swojego przyszłego współmałżonka. Kluczowe są pierwsze randki, a później moment zaręczyn, gdy ścieżka się rozwidla i musimy podjąć decyzję. Ślub jest dla mnie piękną bramą, za którą nasze ścieżki już na zawsze będą połączone w jedną. Pierwsze kroki za nią są szczególne i warto o nich pamiętać, gdy robi się ciężko.
Na wielu małżeńskich drogach pojawiają się z czasem kolejne małe ślady stópek. Na innych bardzo długo ich brakuje i ludzie długo czekają, jakby zaraz miały jakieś przybiec. Pojawia się wiele trudności, góry, doliny, sypiące się kamienie, piasek czy błoto, a wśród nich piękne chwile we dwoje – randki małżeńskie. Taki czas, w którym na chwilę się zatrzymujemy. To takie spojrzenie sobie w oczy podczas codziennej wędrówki do przodu – bardzo potrzebne, choć czasem niedoceniane albo trudne do zorganizowania.
Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa właśnie się zaczął!
Z tej okazji po raz trzeci organizuję blogersko-influencerską kampanię, która ma na celu wesprzeć w sieci działania offline i trochę rozpromować ideę celebrowania małżeństwa. W tym roku pod hasłem „Małżeństwo jest drogą”. Postaramy się, by od 7 do 14 lutego 2019 w internecie pojawiło się jak najwięcej tekstów i filmików o życiu po ślubie i przygotowaniu do niego. Będę codziennie publikować na fanpagu Mocem zestawienia z poprzedniego dnia. W ten sposób przejdziemy tematycznie małżeńską drogą od poznania się i pierwszych randek, przez zaręczyny, narzeczeństwo i ślub, aż do małżeńskiej codzienności, randek i życia rodzinnego. Jeśli chcesz być na bieżąco – obserwuj fanpage Mocem na Facebooku.
Małżeństwo jest drogą
Ciągle inną i zaskakująca, choć pozornie czasem nudną i strasznie monotonną. Żeby dostrzec to, co zadziwia i samemu się tym ucieszyć, trzeba się tylko zatrzymać co jakiś czas. Trzeba się rozejrzeć i zerknąć na to, co za nami. Trzeba na spokojnie nabrać sił i podjąć decyzję, którędy chcemy dalej iść. A potem trzeba iść do przodu, kiedy indziej biec, czołgać się albo nieść się nawzajem na plecach. Byle razem, byle do przodu.