Dzisiaj opowiem Wam bajkę o naszym zakochaniu. Napisałam ją dla Piotrka na jego pierwsze urodziny, które spędzaliśmy razem. Od początku był Kotem, a ja jego Słońcem i Wiosną. W końcu na pierwszej randce byliśmy właśnie pierwszego dnia wiosny, równo 7 lat temu. Kiedyś pisałam o porach roku w miłości, a dzisiaj będzie szczególnie o wiośnie. Naszej wiośnie.
Przyszła Wiosna. Kotu zrobiło się cieplej. Na dworze było jaśniej i przyjemniej. Świat nabrał radosnych barw. Słońce zaczynało wymykać się zza chmur. Nieśmiało wystawiało pojedyncze promienie. Z niepewnością muskało lśniącą sierść czarnego Kotka. Słoneczko było zafascynowane reakcjami zwierzątka na dotyk, mimo to bało się, by go nie spłoszyć.
Kotek przechadzał się wiosennymi ścieżkami i co jakiś czas ciekawie spoglądał ku niebu. Z początku Słońce chowało się za chmurkami speszone bezpośrednimi spojrzeniami. Jednak Kot wiedział, że ono tam jest. Zawstydzone czerwieniało i świeciło jeszcze mocniej i goręcej niż zwykle, nawet przez biel obłoków. Później jednak pojawiały się migające promyki. Słońce spoglądało na Kota. Przyglądało się jego zwinnym ruchom. Czasem blask oślepiał zwierzątko, które nie dawało za wygraną, i tak patrząc w kierunku światła. Zaczęli się zauważać. Przecież Słońce świeciło od zawsze, a Kot nie pojawił się na świecie dopiero teraz.
Ale właśnie teraz Wiosna rozkwitła. Pąkami kwiatów spowiły się łąki i drzewa, kolorowe motyle ganiały się wśród słodkich zapachów. Świat był jakiś piękniejszy, bardziej wesoły. I Słońce i Kot widzieli te zmiany, cieszyli się nimi, dziwili chwilami, ale czuli, że jest to naturalna kolei rzeczy, coś co musiało się stać. Wiosna musiała w końcu nadejść.
Kotek coraz częściej bawił się w słonecznym blasku. Czasem specjalnie wstawał nieco wcześniej, by przywitać Słonce o świcie. Poranki nie były dla nich już takie ciężkie jak wcześniej. Budzili się rano i kolejny dzień mogli się poznawać i przyglądać się sobie. Oprócz zaciekawienia pojawiła się sympatia. Kot lubił przebywać w świetle Słońca, a ono ceniło sobie niezwykle jego obecność i zainteresowanie. Słońce było coraz pewniejsze, Kot coraz śmielszy. Czarne zwierzątko bardzo polubiło wygrzewanie się w cieple nowego przyjaciela. Zawsze patrzyło na niego z zadartym łebkiem i przymrużonymi niebieskimi oczami, tak niespotykanymi u czarnych kotów. Przyglądał się wszystkim szczegółom. Słońce mu się podobało. Uważał, że jest śliczne. Uwielbiał, kiedy głaskało go swoimi promieniami, delikatnie i powoli poznając kocie ciało. Było mu dobrze i ciepło. Słońce zaś cieszyło się, że jest ktoś, kto nie marudzi, gdy za mocno grzeje. Cieszyło się, że ktoś je potrzebował i chciał. Z czasem para przyjaciół wymyślała coraz to ciekawsze sposoby spędzania wspólnie czasu,którego było teraz tak wiele. Kotek ganiał promyki, nie chciał, by chociaż jeden mu umknął.
Wiosna na dobre zadomowiła się na świecie. Wybuchła pełnią barw i śpiewem ptaków. Każdy wiosenny dzień Kot i Słońce spędzali razem. Tęsknili za sobą i ciężko im było bez siebie. Chcieli być ciągle razem. Wieczorami pożegnania się przeciągały, przez co możemy oglądać długie i malownicze zachody, a wschody są coraz wcześniej. Znajomość naszych bohaterów nabierała kolorów i nowych odcieni. Każda chwila była inna, choć znali się coraz lepiej. Czasem wyprzedzali swoje myśli i gesty. Byli zupełnie inni, tak ich Pan Bóg stworzył, ale to nie przeszkadzało im się dogadywać. Czasem Słońce zaczepiało Kotka, łaskocząc go. On też wiedział, jak je rozśmieszyć, nawet wtedy, kiedy widział łzy. Bardzo szybko oboje mieli wrażenie, że znają się od dawna, chociaż nie minęło wiele czasu. Prędko również byli napełnieni przeczuciem, że ich znajomość jest czymś więcej, że są i będą dla siebie ważniejsi niż towarzysze zabaw. Nawet kiedy się nie widzieli, wiedzieli, że nie są sami, wiedzieli, że mają siebie. Wiosna Słońca i Kota jest wieczna.
I jak Wam się podoba nasza bajka? Pierwsza grafika to obraz, który na początku „chodzenia” namalowałam dla Piotrka. Jest idealną ilustracją do tego opowiadania i wciąż wisi w naszym przedpokoju. :) Przerobiłam go nawet na koszulkowy wzór – znajdziecie go w moim pierwszym niemałżeńskim sklepie Olborska Design. :) Ale to tylko dodatek. Dzisiaj bajka jest najważniejsza. :)
Bardzo Was proszę o wypełnienie ankiety, która pomoże mi jeszcze lepiej prowadzić bloga – pisać przydatne teksty, które chcecie czytać! Inne nie mają sensu, czyż nie?
Podsumowanie zrobię po Świętach, ale potrzebuję jeszcze kilku odpowiedzi…