Jeśli jesteście jednymi z tych odważnych lub kreatywnych ludzi, którzy postanowili sami zrobić zaproszenia ślubne – gratuluję! To świetna zabawa i doświadczenie! Po wyborze odpowiedniego projektu i papieru, po wydruku, przyjdzie czas na pytanie, czym ciąć papier. Nożyczki nie są jedynym przydatnym narzędziem. Poniżej przedstawię Wam 4 alternatywy i podzielę się swoim doświadczeniem – pracy przy produkcji zaproszeń i wycinania własnych.
Jak wiecie (albo nie), studiowałam wzornictwo tekstyliów. Przez 5 lat nauki stworzyłam wiele plansz na przeróżne zaliczenia. Wycinałam, układałam, przyklejałam – papier, tkaniny, dzianiny, wstążki i nitki. Nauczyłam się wykorzystywać różne materiały i narzędzia, co jakiś czas poznawałam kolejne. Najczęściej cięłam papier nożykiem do tapet. To była najbardziej precyzyjna i najtańsza opcja na tamten czas (i moje potrzeby). Tak też pocięliśmy z Piotrkiem większość naszych ślubnych zaproszeń. Jak już prawie kończyliśmy, postanowiliśmy zainwestować w gilotynę do papieru. Żałuję, że nie kupiliśmy jej wcześniej, bo byłoby dużo wygodniej i szybciej – chociażby dlatego, że nożykiem cięliśmy kartony i kartki pojedynczo. Wygodniej, bo nie mieliśmy samoregenerującej maty i rozkładaliśmy wszystko na podłodze na jakiejś starej desce meblowej (a raczej na pilśniowej płycie z okleiną – po remoncie już to rozróżniam).
Korzystałam z różnych narzędzi
Większość z nich widzicie na głównym zdjęciu, na którym zebrałam większość mojego dobytku tnącego i wspomagającego ten proces. :) Z każdym narzędziem mam pewne doświadczenia – jedne lepsze, drugie gorsze. Nie da się powiedzieć jednoznacznie, czym ciąć papier, bo każdy przyrząd ma inne cechy i do czegoś innego został stworzony. Mam nadzieję, że moje uwagi pomogą Wam wybrać najlepszą opcję dla Was – najwygodniejszą, najpraktyczniejszą i najszybszą. Fajnie robi się pierwsze 5 czy 10, ale jak dochodzi się do setki to już bywa lekko nieznośnie, więc szybkość cięcia i ogólnie pojęty komfort jest ważny.
Czym ciąć papier?
Nożyczki
Podstawowy przyrząd do cięcia, który każdy z nas ma w domu. Nie polecam ich jednak do wycinania zaproszeń ani winietek, bo nawet wprawionym osobom jest trudno zrobić to idealnie prosto. Jeśli to Was jednak nie zniechęca, narysujcie sobie ołówkiem delikatne linie, po których będzie można ciąć, a później zmazać je gumką.
Mimo wszystko warto mieć nożyczki pod ręką przy tworzeniu zaproszeń. Sprawdzą się przy bardziej finezyjnych kształtach albo przy docinaniu wstążek. Mogą się przydać także wtedy, gdy korzystamy z taśmy klejącej (np. dwustronnej albo dekoracyjnej washi tape), wszelkich sznurków, koronek, tkanin, tekstylnych aplikacji i wszelkich dekoracji sprzedawanych w rolkach czy szpulkach.
Poniżej widzicie nożyczki uniwersalne, nożyczki do tkanin, nożyczki z nieprzywierająca powłoką i nożyczki ozdobne:Nożyk do tapet/skalpel do papieru
Jak wspomniałam wyżej, dzięki nożykom do tapet (a raczej dzięki zestawowi kilkunastu kupionych za jakieś grosze w Tesco), nie pocięłam się nożyczkami podczas studiów. :) Sprawdzały się dzielnie przy papierze, kartonie, jednorazowych talerzykach i półcentymetrowej piance, więc poradzą sobie z większością materiałów używanych przy zaproszeniach (z wyjątkiem tkanin i tekstylnych wstążek!).
Samym nożykiem jednak zbyt wiele nie zdziałamy – potrzebna jest jeszcze linijka (najlepiej metalowa z gumowym antypoślizgowym spodem) i mata samoregenerująca do cięcia. To taki zestaw idealny, ale spokojnie poradzicie sobie też z plastikową linijką. Ważne, żeby była na tyle długa, by dało się przeciąć kartkę jednym ruchem (przesuwanie linijki i przerywanie cięcia zwiększa ryzyko krzywej krawędzi). Co do maty – wystarczy gruba tektura, dykta, deska zwykła lub do krojenia albo cokolwiek innego, co jest płaskie, może się zniszczyć i przez co nie przebijemy się nożem na drugą stronę. Podobnie sprawa ma się ze skalpelem – nożykiem do papieru dedykowanym bardziej artystycznym działaniom niż tapetowanie. Jest to bardziej precyzyjne narzędzie (da się nim wycinać skomplikowane kształty, co jednak wymaga odrobiny wprawy) i kosztuję nieco więcej niż nożyk z Obi.
Na zdjęciu poniżej – typowy nożyk do tapet, aluminiowa linijka antypoślizgowa, mata do cięcia i skalpel do papieru:Nóż obrotowy
Działa podobnie jak nożyk do tapet – do cięcia papieru takim nożem też potrzebujemy jakiejś linijki i podkładki. Przewaga noża obrotowego nad tym z poprzedniego punktu polega na tym, że tym pierwszym możemy ciąć tkaniny, a wymienne ostrza dają różne rodzaje cięć. Obcinana krawędź może być prosta, falowana albo ząbkowana. Ponadto są też ostrza, które nie odcinają papieru czy tkaniny, ale wycinają w nich przerywaną linię. Do zrobienia perforacji z mniejszymi otworkami można wykorzystać radełko krawieckie.
Bardzo dobrze mi się korzystało z noża obrotowego, dopóki go nie stępiłam na metalowej linijce… Warto korzystać z linijki, której krawędź jest nieco wyższa, np. z linijek patchoworkowych. Mają więcej podziałek niż tradycyjne i są szersze, ale też wyższe (ok. 0,5 cm). Próbowałam u teściowej – jest różnica!
Poniżej – nóż obrotowy, wymienne ostrze perforujące, radełko krawieckie i linijka patchworkowa:Gilotyna
Moje ulubione narzędzie. To gilotyną jestem w stanie ciąć najszybciej przy zachowaniu idealnie prostych krawędzi. Dużą zaletą jest cięcie na raz kilku arkuszy papieru. Wymaga odrobiny wprawy i początkujące osoby może trochę przerażać, ale efekty wynagradzają wszelkie obawy. Gilotyna jest idealna do cięcia prostych linii. Łatwo zachować kąty proste do istniejących krawędzi. Jeśli dany model ma ładnie rozrysowaną podziałkę na całej podstawie (a większość ma), można sobie darować rysowanie lub drukowanie linii cięcia i „odnajdywać” je, układając odpowiednio kartkę.
Wymiary gilotyny ograniczają nam format papieru, jaki możemy pociąć. Większość jednak pozwala przeciąć A4 wzdłuż i A3 w poprzek. O ile jest to bardzo użyteczne, to jednak zajmuje sporo miejsca. I to jest dla mnie największy minus gilotyny – jej rozmiar. Koszty zakupu gilotyny są zdecydowanie wyższe niż np. nożyczek czy nożyka do tapet, ale warto poszukać używanej na Allegro. Moja, choć wysłużona (zobaczcie na wytartą podziałkę na głównym zdjęciu!), daje radę już 7 rok, a wcześniej też już swoje przeszła. A! I pamiętajcie! Blat gilotyny nie jest podkładką do cięcia…
Na zdjęciach – gilotyna identyczna jak moja, mniejsza z osłoną na palce, czarna i gilotyna z trymerem:Trymer
Inaczej zwany gilotyną krążkową lub obcinarką suwakową. Chociaż podobno jest bardziej wszechstronny niż zwykła gilotyna z opadającym nożem to ja jednak preferuję tę drugą. Ewidentnie jest to spowodowane moimi doświadczeniami. Kupiłam trymer na jakiejś promocji w markecie i u mnie się nie sprawdza. Korzystam z niego od czasu do czasu, ale jest mniej precyzyjny niż wysłużona już gilotyna. Mój model wygląda jak linijka z doczepionym ruchomym elementem z obrotowym ostrzem, nie ma zamontowanego na stałe blatu, tylko dość wąską matę do cięcia – nie polecam takiego wynalazku (widać je dobrze na głównym zdjęciu).
Na rynku jest jednak spory wybór ciekawszych i solidniej wyglądających trymerów. Niektóre mają wymienne ostrza – podobnie jak nóż obrotowy, ale dodatkowo jest kółko bigujące (ono nie tnie, a robi w papierze wgłębienie ułatwiające zaginanie papieru – bardzo przydatne przy grubszych kartkach). Patrząc na to, czego brakuje w moim egzemplarzu, sugeruję wybrać taki z zamontowaną podstawą.
Poniżej widzicie trymer z wysuwaną linijką do większych kartek, mały trymer z 4 rodzajami cięcia, solidnie wyglądający model i trymer z bigownicą:
Jeśli zastanawiacie się między zakupem gilotyny lub trymera, popytajcie czy Wasi znajomi nie mają czegoś takiego do pożyczenia. Jednorazowy zakup tylko do produkcji zaproszeń z pewnością nie wszystkim się opłaci. Poza tym warto popytać o opinie innych osób, a jeśli macie możliwość, samemu wypróbować oba urządzenia.
W temacie cięcia papieru do zaproszeń, winietek i innych okazjonalnych detali, przychodzą mi na myśl jeszcze 3 wynalazki, o których nie wszyscy wiedzą. Dla rękodzielników to jest, że tak powiem, chleb powszedni i oczywista oczywistość, że nie wszystkie misternie wyglądające detale są cięte laserowo, przemysłowymi wykrojnikami albo jeszcze innym „cudownym” sprzętem. Dla normalnych ludzi, którzy ostatni raz wycinali coś z papieru w podstawówce, nie jest to takie oczywiste. Mam nadzieję, że komuś pomogę w temacie wycinania idealnych kółek, zawieszek albo innych dziwnych kształtów. ;)
Co jeszcze może się przydać?
Przyrząd do wycinania kółek z papieru
Z tego akurat nie korzystałam, ale warto poszukać w necie różnych opcji, bo widziałam już sporo przedziwnych przyrządów, które zastąpią odrysowywanie talerzyka i uważne wycinanie nożyczkami.
Duży dziurkacz ozdobny
Dziurkacze to jest bajka! Jeśli zależy nam na jakimś konkretnym kształcie warto poszukać gotowego dziurkacza zamiast męczyć się nożyczkami czy skalpelem. Dostaniemy dziurkacze dające gotowe zawieszki, papierowe guziki, kółka i etykiety, ażurowe serwetki w różnych kształtach, a także dziurkacze ozdabiające narożniki i krawędzie (każdą z podlinkowanych podstron przescrollujcie niżej – tam jest więcej wzorów danego typu).
Maszyna wycinająco-wytłaczająca
To jest najdroższa „zabawka” ze wszystkich wspomnianych powyżej. Daje jednak niemal nieograniczone możliwości, chociaż każdy kształt wymaga zakupu osobnego wykrojnika. Tnie się pojedyncze kartki, ale uzyskiwane kształty są porównywalne z tymi ciętymi laserowo. Nie wiem, czy ktokolwiek zdecydowałby się na zakup tej maszyny tylko do produkcji swoich zaproszeń (z czysto ekonomicznego względu nie byłoby to opłacalne), ale pokazuję ją jako ciekawostkę. Przyznaję, że nie miałam z nią nigdy do czynienia i chętnie bym ją kiedyś wypróbowała.
I jak, co Wam najbardziej przypadło do gustu? Czego używacie do równego i fantazyjnego cięcia papieru?
Gilotyna czy trymer? A może ktoś z Was korzystał z maszynki wycinająco-tłoczącej z wykrojnikami? Podzielcie się wrażeniami!
Dla mnie numerem jeden jest zdecydowanie gilotyna i dziurkacze dające „gotowce” jednym ruchem ręki (np. takie etykietki jak na głównym zdjęciu).