Jakiś czas temu rozpoczęła się w internecie taka akcja o tytule „Niepłodności nie widać”. Miała uwrażliwiać na ten problem tych, którzy się z nim nie zmagają i dodawać nieco otuchy tym, których dotyczy. Kampania ciągle trwa, choć w nieco zmienionej formie (wygooglajcie sobie). Akcja bardzo potrzebna, bo o niepłodności mówi się ciągle za mało i przez to może się wydawać, że jej nie widać. A niepłodność widać. Zobaczcie.
Niepłodność widać bardzo wyraźnie
Trzeba się tylko rozejrzeć. Trzeba się skupić na drugim człowieku. Słuchać nie tylko tego, co mówi, ale i jak mówi. I też tego, czego nigdy nie wypowiada na głos. Trzeba mu spojrzeć głęboko w oczy i dosięgnąć delikatnie serca. Trzeba się rozejrzeć wokół niego i popatrzeć. Trzeba zauważyć niepostrzeżenie to, co on chce ukryć. I nie pokazywać, że się zauważyło. Przynajmniej na początku. Trzeba przypomnieć sobie słowa człowieka z przeszłości i jego plany na teraz. Plany, które niepłodność zmieniła. Potrzeba międzyludzkiej miłości, żeby zobaczyć niepłodność.
Widać ją w codzienności, naszym otoczeniu, zachowaniu i zmianach
Niepłodność widać w przełykanych po kryjomu łzach, w oczach zaszklonych od potu, jak mówiła Nel.
Niepłodność widać w spojrzeniu zgubionym w oddali i świadomości na chwilę oderwanej od człowieka.
Niepłodność widać w lgnięciu do dziecka nieco większym i w chłodnej obojętności kiedy indziej.
Niepłodność widać w zmianie trybu życia, w diecie i sporcie przymusowym.
Niepłodność widać w smutku przewlekłym.
Niepłodność widać w towarzyskim odizolowaniu, które ma chronić.
Niepłodność widać w wyszukanych prezentach dla dzieci znajomych albo w zbywaniu tematu.
Niepłodność widać w ucieczce przed przypadkowym spotkaniem z młoda mamą i we wstydzie, który przychodzi później.
Niepłodność widać w większej oszczędności nieoszczędnych ludzi, którzy muszą mieć pieniądze na badania.
Niepłodność widać w ograniczonej liczbie lampek wina.
Niepłodność widać w polubionych setkach fanpagy z dziecięcymi akcesoriami i blogach parentingowych, które co jakiś czas drażnią.
Niepłodność widać w aktywnościach na Facebooku.
Niepłodność widać w zmianach wagi wywołanych przez hormony.
Niepłodność widać w przyjmowanych lekach i suplementach rano, w południe i wieczorem.
Niepłodność widać w kalendarzu zapełnionym wizytami u lekarza i pobraniami krwi w odpowiednich dniach cyklu.
Niepłodność widać w huśtawce nastrojów.
Niepłodność widać w historii wyszukiwarki i w hasłach typu „pierwsze objawy ciąży”.
Niepłodność widać w trudnej radości z ciąży najbliższych.
Niepłodność widać w porozrzucanych po domu tematycznych ulotkach i książkach.
Niepłodność widać w znajomości norm hormonalnych dla danej fazy cyklu.
Niepłodność widać w niekontrolowanych zachwytach nad dziećmi i spędzaniu z nimi czasu w totalnym skupieniu.
Niepłodność widać w niechęci do dzieci okresowej.
Niepłodność widać w patrzeniu prosto w oczy przydługim i zagubionym uciekającym spojrzeniu.
Niepłodność widać w notesie z obserwacjami śluzu w łazience i termometrze przy łóżku.
Niepłodność widać w skupieniu na karierze albo nieco przypadkowym życiu zawodowym.
Niepłodność widać w kotach i psach przygarniętych na pocieszenie.
Niepłodność widać w teoretycznej wiedzy o noworodkach i ciąży u bezdzietnej osoby.
Niepłodność widać w rozeznaniu w cennikach okolicznych laboratoriów i potrzebnych badaniach.
Niepłodność widać w wymiotach – skutkach ubocznych przyjmowanych leków i zmian ich dawek.
Niepłodność widać w pojedynczych nieobecnościach w pracy i zwolnieniach chwilę wcześniej, by zdążyć na wizytę.
Niepłodność widać w pogłębionej wierze albo oddaleniu od Kościoła.
Niepłodność widać w wakacjach spędzanych zawsze we dwoje.
Niepłodność widać w zmianie planów wypowiadanych wcześniej głośno – w kupnie dużego domu dla dzieci i urządzaniu gabinetu i pracowni w ich pokojach.
Niepłodność widać w blogowych tekstach nie do końca jasnych.
Niepłodność widać w przemeblowaniach robionych pod łóżeczko niemowlęce i powrotne przemeblowanie, bo łóżeczka nie ma od lat.
Niepłodność widać w odkładaniu spotkań z dzieciatymi znajomymi i ciężarnymi.
Niepłodność widać w zawstydzeniu i dyskomforcie przy rodzicielskich tematach.
Niepłodność widać w koszu na śmieci pełnym testów owulacyjnych i ciążowych.
Niepłodność widać w znajomości ich cen i tańszych miejscach.
Niepłodność widać w ukradkowych spojrzeniach na zaokrąglone brzuchy.
Niepłodność widać w szybkiej zmianie tematu na moment przed płaczem.
Niepłodność widać w wymijających odpowiedziach na pytanie „kiedy dzieci?” i grzecznościowych uśmiechach.
Niepłodność widać, choć nie każdy ją widzi
Nie każdy będzie chciał aż tak bardzo pochylić się nad drugą osobą. Nie każdy będzie chciał aż tak poświęcić swój czas i uwagę, żeby dostrzec to, co niewypowiedziane. Tak sobie myślę, że jednak ci, którzy nas kochają, mogliby wykrzesać z siebie odrobinę uważności i wiedzieć, zanim powiemy. Bo nie zawsze mówimy. Nie od razu. Na początku sami w to nie wierzymy.
Każdy z tych widocznych „objawów” sam nie świadczy o niczym, ale zestawienie kilku może dać powód do podejrzeń, że coś jest nie tak. I już same podejrzenia wymagają delikatności w poruszaniu prokreacyjnych tematów. Dla każdego oznacza to coś innego, ale wrażliwość na drugą osobę nigdy nie zaszkodzi. Nawet, jeśli pomylimy się w naszych domysłach i przypuszczeniach.
Nie wszystkie z nich dotyczą mnie. Nie wszystkie dotyczą nas. O niektórych przeczytałam. Inne już minęły. Kolejne pewnie przyjdą.