Warning: Creating default object from empty value in /home/platne/serwer14905/public_html/BlogMocem/wp-content/themes/pinnacle/themeoptions/redux/inc/class.redux_filesystem.php on line 29
Mocna książka - "Położna. 3550 cudów narodzin" - Mocem

Mocna książka – „Położna. 3550 cudów narodzin”

with 7 komentarzy

Pierwszy tydzień tego roku spędziliśmy we Wrocławiu u Piotrka siostry i jej męża, zabawiając i tuląc od czasu do czasu naszego małego siostrzeńca. Tematy dziecięco – ciążowe przewijały się przez tych kilka dni. Przed samym wyjazdem pożyczyłam książkę pod tytułem „Położna. 3550 cudów narodzin”. Pamiętam, że po jej premierze bardzo chciałam ją kupić, ale jakoś nie było okazji i w końcu o niej zapomniałam. Kiedy zobaczyłam ją w niedzielę, bez gadania spakowałam do torby i już wieczorem przeczytałam pierwszych kilka stron. We wtorek skończyłam.

"Polozna. 3550 cudow narodzin" Jeannette Kalyta

To pierwsza taka „recenzja” – napisałam ją tego samego wieczora, którego skończyłam czytanie książki. Nie jest długa, ale szczera, pełna rzeczywistych wrażeń po przewróceniu ostatniej strony. Może jestem dziwna, ale uwielbiam czytać i słuchać o porodach. Nie tylko tych pięknych i niemal mistycznych, ale każdych. Tych trudnych też. Opisywanych poetycko, z metaforami i niedopowiedzeniami i tych do bólu dosłownych, dokładnych i prawdziwych.

Mam żal do świata, że tak mało wiemy o porodach.

I nie chodzi mi o medyczne zawiłości, ale podstawy i prawdę. Nie pamiętam już kiedy dowiedziałam się, jak przebiega poród, ale wiem, że wielu ludzi w moim wieku (tych, którzy nie mają jeszcze tego przeżycia za sobą) nie wie, jak to wszystko po kolei wygląda. Do tej pory pamiętam, jak bardzo kłócił mi się obraz kojarzony z filmów (kilka jęków i krzyków i dziecko jest na świecie) z historiami o kilkunastogodzinnym porodzie. Rodzenia łożyska też w serialach nie pokazują (nie chodzi mi o dosłowne sfilmowanie, ale zaznaczenie, że poród się jeszcze nie skończył).

Mnie ciąża, poród i ogólnie macierzyństwo zawsze bardzo ciekawiło, więc chętnie sama szukałam informacji na ten temat, pytałam. W tej chwili wydają mi się one tak samo podstawowe jak fakt, że kobiety miesiączkują. I o ile o kobiecym cyklu uczyłam się już w podstawówce, tak nie kojarzę etapów porodu rozpisanych w żadnym podręczniku. Uczyłam się o przebiegu ciąży, ale nie pamiętam, żeby system edukacji starał się przedstawić młodym potencjalnym rodzicom, co ich czeka po tych 9 miesiącach oczekiwania.

Jeannette Kalyta w książce „Położna. 3550 cudów narodzin” daje nadzieję.

Nadzieję, że poród może być piękny, że w opiece okołoporodowej zachodzą potężne zmiany (chociaż mówienie o tym dokładnie teraz, gdy losy standardów tej opieki mają się zmienić chyba nie jest zbyt trafne). A przede wszystkim daje nadzieję, że są dobre położne, które patrzą na dobro matki i dziecka, a nie tylko sztywne procedury i biurokrację. Że są ludzie, którym zależy i się chce. I że do bycia położną trzeba mieć powołanie. Tego ostatniego autorka nie pisze w książce, ale po jej przeczytaniu mam taki właśnie wniosek – ona to powołanie bez wątpienia ma.

O czym jest „Położna. 3550 cudów narodzin”?

Jest to biografia jednej z najbardziej znanych w Polsce położnych, nie tylko w środowisku rodziców i lekarzy, ale także ludzi zupełnie nie zainteresowanych tematem – swego czasu reklamowała jakiś środek do higieny intymnej. Pamiętacie, co polecała Jeannette Kalyta? Ja nie, ale nazwisko utkwiło mi w głowie. :)

Opisuje ona ładnym, kobiecym językiem historie różnych porodów – szpitalnych i domowych, pięknych i trudnych, rodzinnych i przełomowych, swoich własnych i pierwszych przyjmowanych jako młoda położna. Przyjmowanych, nie odbieranych.

Pisze też o tym, jak to się stało, że została położną. Opowiada o swojej ścieżce zawodowej i o tym, co i jak zmieniła w polskiej opiece okołoporodowej. Wspomina o ogromnych chęciach wprowadzania zmian, o działaniu, ale i o nauce pokory i murach, jakie napotykała na oddziałach. Murach nie do przebicia dla młodej położnej. I o tych, które udało jej się skruszyć. Pokazuje historię założenia Szkoły Narodzin Jeannette, którą prowadzi na własnych zasadach, zapewniając poczucie bezpieczeństwa rodzącym i należny szacunek noworodkom.

"Polozna. 3550 cudow narodzin" Jeannette Kalyta

To jest dobra książka, którą warto przeczytać.

I niekoniecznie trzeba być w ciąży. Ba, nawet niekoniecznie trzeba być kobietą. :) Uważam, że dobrze by zrobiło mężczyznom, gdyby też ją przeczytali i poznali trochę tego kobiecego świata. Może nie caluśką od deski do deski w jeden wieczór jak prawie ja to zrobiłam, wystarczyłoby ją przekartkować i przeczytać kilka porodowych historii. Żeby wiedzieć, jak może być.

Na jakimś etapie życia każdy z nas dotyka porodu. Tak przychodzimy na świat. Później być może rodzi się nasze rodzeństwo. Dorastając, słyszymy rozmowy o porodach innych kobiet, a w końcu większość z nas rodzi swoje dzieci. Poród jest naturalny, normalny i nieunikniony.

Jeannette Kalyta napisała książkę pełną miłości i niesamowitej kobiecości. Wzruszałam się średnio co piątą stronę. :) Mąż mi świadkiem.

A czy Ty czytałaś tę książkę? Co o niej myślisz? Jestem ciekawa jak podchodzą do niej dziewczyny, które poród mają już za sobą (mam świadomość, że moje zdanie i podejście może się zmienić po pierwszym porodzie).

Niestety nigdzie w internecie nie znalazłam dostępnej tej pozycji w wersji papierowej. Audiobooki są w wielu księgarniach – zobaczcie na Ceneo.


Powyższy link do Ceneo to link afiliacyjny.

Follow Olborska:

Blogerka i projektantka Mocem

Jestem Ewa, żona Piotra. Piszę o kreatywnych ślubach i późniejszym szczęśliwym życiu. W moim sklepie znajdziesz produkty dla małżonków, koszulki dla par i akcesoria ślubne. Bestsellerem stały się puzzle z pytaniem o świadkowanie.