W 5-tej klasie podstawówki przeprowadziłam się i zmieniłam szkołę; została mi wówczas garstka znajomych (i w tej garstce Go nie było).
Spotkaliśmy się po jakiś 7 latach i coś zaiskrzyło ;)
Byliśmy młodzi i głupi, gdy zaczęliśmy ze sobą „chodzić” (Wow, całe 18 lat na karku!)
Zdecydowanie zbyt młodzi na jakiekolwiek myśli o ślubie…
Czas płynął: skończyliśmy szkołę, zaczęliśmy pracę i studia.
Jak każda kobieta marzyłam już wtedy o białej sukni :P
Ślubny natomiast żartował, że póki nie skończy 26 lat nie mam co się łudzić – oświadczyn ani ślubu nie będzie, bo on jest ZBYT młody!
3 rocznica naszego związku i prosty plan: wychodzę z pracy i idziemy do restauracji na obiad.
Kasą nie rzucaliśmy na lewo i prawo, więc gdy zjawił się bez kwiatów pomyślałam, że bidulek zbierał na restaurację to ich nie kupił (słodki jest).
Wchodzimy: lokal bajeczny, w moim klimacie.
Siadamy w kąciku sali, kelner zapala świece i notuje zamówienie.
W tym momencie Ślubny zrywa się w krzesła i mówi, że zapomniał dokumentów z auta zabrać – wychodzi po nie oczywiście.
Wraca po chwili z wielkim bukietem kwiatów – cieszę się – a gdy klęka przede mną robię wielkie oczy, ściska mnie w gardle a na słowa: „czy zostaniesz moją żoną” odpowiadam: „serio?!”
Dopiero po chwili oprzytomniałam i się zgodziłam :)
Potem dopiero Ślubny mi opowiadał o całych przygotowaniach.
Jak to wypytywał, czy ta restauracja czy inna.
Jak wyciągnął ode mnie informację dotyczącą rozmiaru pierścionka.
Jak zdecydował się na brylant po moich wyjaśnieniach różnicy między kamieniem a cyrkonią.
Jak to upewniłam Go w przekonaniu, że nie lubię żółtego złota i musi kupić białe.
Jak kelner porozumiewawczo skinął głową w restauracji i jak kelnerki ocierały łzy.
Nie zorientowałam się nic a nic w tych Jego pytaniach – w końcu zadawał je co jakiś czas.
Jedną osobą, która o wszystkim wiedziała była Jego mama.
Do dziś powtarza, że w momencie gdy toczyła się cała akcja oddałaby wszystko żeby siedzieć cichutko w drugim kącie restauracji i obserwować całą sytuację :)
Dziękujemy Paulinie i zachęcamy do odwiedzania jej bloga Oli Loli New Life.
To jest post z cyklu „Mocne zaręczyny”. Jeśli chcesz opowiedzieć nam swoją historię napisz do nas na adres blog@mocem.pl.
Nie musisz być bloggerem, nie musisz mieć talentu pisarskiego! Liczy się Wasza opowieść.