Warning: Creating default object from empty value in /home/platne/serwer14905/public_html/BlogMocem/wp-content/themes/pinnacle/themeoptions/redux/inc/class.redux_filesystem.php on line 29
Blog ślubny - 4 za i 6 przeciw - Mocem

Blog ślubny – 4 za i 6 przeciw

with 17 komentarzy

Ślub to bardzo wdzięczny temat bloga. Dobrze się o nim pisze, miło się czyta, a jeszcze przyjemniej ogląda się piękne zdjęcia. Wiele narzeczonych słyszy od innych, że „może powinny zająć się organizacją ślubów profesjonalnie, przecież tak dobrze im idzie i daje im to tyle frajdy”, a blog może być tego namiastką. Panny młode wkręcają się w przygotowania, angażują się w pisanie o nowych trendach, w wyszukiwanie nowości i ciekawostek, zbierają porady, obalają mity, pomagają innym.

Blog ślubny

Brzmi to kapitalnie. Nie dość, że daje dużo radości, to jeszcze często rozwiązuje problemy wielu świeżo zaręczonych par.

Uwielbiam blogi ślubne i nie znoszę ich. Oczywiście nie chodzi mi o wszystkie razem wrzucone do jednego worka i zrównane ze sobą. Chodzi mi o ogół, blogosferę ślubną, jako zbiór różnych ślubnych blogów, spośród których jedne bardzo lubię, inne uważam za słabe, a najwięcej tak naprawdę łączy obie te cechy.

Piszę to z pełną świadomością, że Mocem się do nich częściowo zalicza. Nie do końca, bo jednak staram się więcej pisać o małżeństwie, ale dla mnie oba te tematy są nierozłączne. Staram się jednak przestrzegać pewnych zasad w pisaniu o ślubie i weselu i ukazywać je jako początek wspólnej drogi, środek do celu, a nie cel sam w sobie i zwieńczenie wspaniałych przygotowań, po których nie ma już nic tak pięknego i emocjonującego. A teraz konkrety.

Za co kocham ślubne blogi?

  1. Inspirują

    To jest dla mnie największa zaleta blogosfery ślubnej. Gdyby nie ona, wiele par nie zdawałoby sobie sprawy z ogromu możliwości, jakie daje nam rynek usług weselnych. Poza tym na blogach można zobaczyć gotowe aranżacje, tablice inspiracji, zestawienia kolorów i konkretnych produktów, które w zupełnie innym świetle pokazują ślub niż jakieś 10 czy 15 lat temu.

  2. Radzą i dzielą się doświadczeniem

    Większość blogerów ślubnych to mężatki z doświadczeniami własnymi, koleżanek, ale także czytelników, którzy się nimi chętnie dzielą i pracowników branży. Na blogu znajdziemy więcej sprawdzonych i uporządkowanych informacji niż na wszelkich forach.

  3. Pokazują, że można inaczej

    Blogi ślubne to kopalnia alternatywnych rozwiązań. Od strojów młodej pary, przez dekoracje, charytatywne zbiórki zamiast kwiatów, nietypowe atrakcje aż po rodzaje przyjęć weselnych.

  4. Publikują piękne zdjęcia

    Po prostu. :) Dla mnie to jest ogromna wartość na każdym blogu. Ślubne fotografie mają to do siebie, że przedstawiają zazwyczaj wystylizowanych, zakochanych i radosnych ludzi. Są pełne emocji, ale także zupełnie materialnego piękna – kwiatów, kolorystycznie skomponowanych dekoracji i wielu pięknych przedmiotów. Oglądanie takich zdjęć to dla mnie ogromna przyjemność.

Blogi ślubne

Dlaczego nie lubię blogów ślubnych?

  1. Stawiają ślub w centrum i nie wspominają o małżeństwie, do którego ślub prowadzi

    Z jednej strony się nie dziwię, z drugiej jednak brakuje mi tego, co będzie po ślubie. Nie raz słyszałam o dziewczynach, które kilka dni po ślubie były smutne (załamane to chyba jednak za duże słowo), bo „nie wiedziały, co mają zrobić ze swoim życiem, co mają teraz planować?!”. Blogi ślubne nie powinny dopuszczać do takiej sytuacji, a w tej chwili wydaje mi się, że się do tego dokładają.

  2. Kształtują poczucie presji perfekcyjnego dnia

    Na blogach wszystko jest idealne. Zdjęcia pięknych ślubów albo zaaranżowane sesje, które powodują myśli „Ja też tak chcę!”. W sumie nie wiem, czy da się temu jakoś zapobiec. Pisanie o tym, że nie wszystko musi być idealne do perfekcyjnej panny młodej i tak nie dotrze (wiem coś o tym! do mnie by nie dotarło :)). Może przeniesienie akcentu na małżeństwo albo mniej zewnętrzne aspekty uroczystości by coś pomogło…

  3. Nie piszą o  przygotowaniach do małżeństwa

    No właśnie. Na niewielu blogach ślubnych pojawiają się tematy związane z tym, o czym rozmawiać przed ślubem, jak się lepiej poznać, co ustalić, oprócz koloru kwiatów i wzoru zaproszeń. W końcu ślub to tylko jeden dzień (poprawin i poprawin poprawin nie liczę), a małżeństwo to całe przyszłe życie, kilkadziesiąt lat. Przygotowanie do małżeństwa jest sprowadzane do zaliczenia nauk przedślubnych, które i tak traktowane są po macoszemu, a szkoda.

  4. Nie dotykają tematów psychiki i duchowości

    Ten punkt jest połączony z powyższym, ale chodzi tu nie tylko o przygotowanie do życia po ślubie, ale do tematów związanych stricte z przeżyciami narzeczonych. To jest bardzo intensywny czas – dużo się dzieje, jest stres, zbliża się dzień ślubowania na całe życie. W głowach i sercach młodych ludzi dzieje się wiele. Dochodzą do tego wszelkie „porady” w stylu „Po co się tak spieszycie? Wyszalejcie się!”. Brakuje mi w ślubnej blogosferze tekstów bardziej psychologicznych i tych, które dotykają sfery duchowej i religijnej. Jedni tego nie przeczytają i oleją, a inni tego potrzebują.

  5. Kradną zdjęcia

    Uwielbiam piękne zdjęcia (patrz lista wyżej!), ale boli mnie, kiedy wiem, że autor bloga nie ma pozwolenia na ich publikację i ściągnął je z jakiejś strony, a później nawet nie podpisał i nie podlinkował autora. Wiem, że coraz więcej blogerów robi to dobrze – dostają zdjęcia od fotografów lub firm, które mają do nich prawa, albo korzystają z darmowych banków zdjęć (tak jak ja zazwyczaj). Mimo to wciąż plagą są podpisy typu „źródło: internet/Pinterest”. Świadomość dotycząca praw autorskich jest bardzo niska.

  6. Są brzydkie

    Oczywiście nie mówię o tych największych, ale sporo ślubnych blogów, mimo tego, że przedstawiają cudowne zdjęcia wspaniałej jakości, wygląda słabo. Mają mało nowoczesny szablon bloga, niedopracowane szczegóły, rozjechane wielkości zdjęć w każdym poście, niedopasowane rozmiary bannerów itp. niedoróbki. Dziwi mnie to, bo w dzisiejszych czasach nawet blogerki, które zakładają bloga typowo z nudów i dla siebie, bardziej dbają o estetykę. Brzydkie blogi ślubne bronią się super zdjęciami, ale dla mnie to za mało i taka niespójność drażni moje oko.

Blogosfera ślubna

Podsumowując, dobrze, że blogerzy ślubni są. :) Robią naprawdę dobrą robotę. Serio tak uważam. Trochę się czepiam, ale bardzo doceniam ich pracę. Tym bardziej, że w tej branży nie jest tak, że raz „zdobyty” czytelnik zostaje na długo. Wiele osób przestaje śledzić blogi ślubne po powrocie z podróży poślubnej, więc nie chodzi tylko o utrzymanie czytelników, ale ciągłe zdobywanie nowych. Rok po roku.

Wiele ślubnych blogów to niemal pamiętniki z własnych przygotowań, więc częściowo usprawiedliwiam je z niedopracowanego szablonu czy nieznajomości prawa autorskiego (chociaż „nieznajomość prawa szkodzi”i nie jest usprawiedliwieniem w sądzie). Chodziły mi po głowie te przemyślenia od spotkania blogerów ślubnych, na którym byliśmy w październiku zeszłego roku.

Nie linkuję dzisiaj do innych blogów, bo nie chcę nikogo wywyższać ani tym bardziej wytykać nikomu błędów. Poza tym jest to moje subiektywne spojrzenie i nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać.

A co Wy myślicie o blogosferze ślubnej? Fajna czy niefajna? Za co ją lubicie za co nie?

Follow Olborska:

Blogerka i projektantka Mocem

Jestem Ewa, żona Piotra. Piszę o kreatywnych ślubach i późniejszym szczęśliwym życiu. W moim sklepie znajdziesz produkty dla małżonków, koszulki dla par i akcesoria ślubne. Bestsellerem stały się puzzle z pytaniem o świadkowanie.