Są małżeństwa katolickie, które razem modlą się Pismem św. Są pary, które dzielą się Słowem Bożym. Jedni rozważają je wspólnie, drudzy oddzielnie. Są rodziny, w których czyta się dzieciom Biblię na dobranoc. Niektórzy starają się w ten sposób przekazywać wiarę potomkom, inni szukają Bożego prowadzenia albo bliskości Pana. Jest też część małżeństw, która nie bardzo wie, jak wspólnie słuchać Słowa Bożego i to jesteśmy chyba my. Biblia Audio jest dla nas Jego zupełnie nową formą. Przeczytajcie moje pierwsze wrażenia.
Słowo Boże w codzienności – jak?
W modlitwie. To po pierwsze i wydaje mi się, że najłatwiejsze. Nie wszyscy będą rozważać czytania i w modlitewnym skupieniu dyskutować o znaczeniu Słów dla swojego małżeństwa, ale są inne sposoby na wplecenie ich w wieczorny pacierz. Czasem wystarczy znaleźć jakiś fragment (np. psalm) i odczytywać go codziennie albo wybrać brewiarz. Zastanawiam się jednak, co poza tym? Jak w inny sposób mieć kontakt ze Słowem Bożym na co dzień?
Naprzeciw nam wychodzą nowe technologie. Często oceniane negatywnie za to, że odciągają nasza uwagę od ważnych spraw i życia tu i teraz. Nie oznacza to jednak, że są złe. Trzeba ich tylko z rozwagą używać i wykorzystywać tak, by przynosiły nam korzyść (wszelaką).
Taki Facebook dajmy na to. Pożera nasz czas masakrycznie. Jednak nawet bezmyślnie scrollując, co jakiś czas trafiamy na treści, które nas interesują i są po prostu dobre. Mamy wpływ na to, co nam się tam wyświetla. Może niewielki, mocno ograniczony, ale mamy. Kiedy widzę posty, które są dla mnie kompletnie nieważne, odlubiam, przestaję obserwować albo wstrzymuję ich wyświetlanie na 30 dni. W tym całym strumieniu dziwnych informacji pojawiają się u mnie grafiki z cytatami z Pisma św. albo króciutkie rozważania. I chociaż czasem nie zwracam na nie uwagi, to są dni, kiedy są takim małymi Bożymi promyczkami rozświetlającymi dzień.
Drugim pożeraczem czasu są smartfony (na których też przeglądamy fejsa…). Możemy ściągać aplikacje z przeróżnych dziedzin naszego życia. Do wyrabiania nawyków, śledzenia postępów w jakimś zadaniu, do komunikacji, obróbki zdjęć, gier, z dietą, poziomicą i masą innych rzeczy. Są też aplikacje z Pismem Św. Takie, które pomagają się modlić, losują nam cytaty, pokazują czytania liturgiczne z danego dnia albo umożliwiają słuchanie – np. aplikacja Biblii Audio.
Biblia Audio – słuchanie inne niż dotychczas
Jesteśmy w pewien sposób osłuchani ze słowami Pisma św. Od małego słyszymy je w kościele co niedzielę lub częściej. Przyzwyczajenie do takiego odbioru nieco zubaża przekaz, sprawia, że jesteśmy jakby nieczuli na to, co słyszymy. Po pierwszych już zdaniach wiemy, co będzie dalej i nieraz się wyłączamy.
Lektorzy uczą się poprawnego czytania ze zwróceniem uwagi na pogłos z mikrofonu, akcenty i odpowiednie pauzy. To dobrze, ale jednak sprawia to, że słowa słyszane z ambony brzmią podobnie. Dodatkowo nagłośnienie w kościołach często utrudnia odpowiedni odbiór nawet najlepiej wyrecytowanego tekstu. I jakoś tak nam te słowa nie zawsze docierają tam, dokąd powinny, dokąd by mogły.
Pismo Św. to list miłosny pisany przez Boga do mnie
Bardzo lubię to stwierdzenie. Nie pamiętam, kiedy usłyszałam je po raz pierwszy, jakoś przed 20-stką na pewno. Dzięki niemu Biblia nabrała dla mnie zdecydowanie większego znaczenia. Czytałam jednak ten list wiele razy. I chociaż wciąż czytane słowo działa, to jednak w myślach brzmi podobnie. Wygląd kolejnych wersetów przez lata się nie zmienia. Mam takie poczucie, że znam to Pismo, że wiem, co tam znajdę. Oczywiście Ono wciąż mnie zaskakuje, czytane w róznych momentach życia, różnie odbieram, ale jednak jest w nim jakaś taka powtarzalność. Jak w miłosnym liście czytanym po stokroć.
Biblia Audio to słuchowisko
To jest inny poziom słuchania Słowa Bożego. Kompletnie różny od mszalnych czytań, bardziej „namacalny” niż czytanie w myślach. Nadający kształtów i działający na naszą wyobraźnię. To nie tylko słowa, ale też dźwięki i muzyka, co sprawia, że odbiór jest zupełnie inny.
Słyszysz pogłos pustki przed stworzeniem świata i wypiętrzające się góry. Słyszysz dzikie zwierzęta biegnące do arki i deszcz podczas potopu. Słyszysz trąby apokalipsy, a nie tylko o nich słuchasz. Dźwięki sprawiają, że czujesz dreszcze, powagę sytuacji albo wzdrygasz się z zaskoczenia. To robi różnicę.
Słyszysz też różne głosy. Aktorów, których od razu poznajesz i zwykłych ludzi. Mężczyzn i kobiety, osoby w różnym wieku. Słyszysz ich emocje dużo bardziej niż w czytaniach w kościele i one pobudzają też Twoje uczucia.
Inaczej się słucha nawet rodowodów, o tym, kto był synem kogo i kiedy się urodził. Ma to pewien rytm, który nie przeszkadza, ani nie nudzi. Mocniej wybrzmiewają wszelkie powtórzenia.
Jestem wzrokowcem, ale Boga słyszę
Zawsze lepiej mi się uczyło, kiedy czytałam. Nie potrafiłam rozwiązywać zadań matematycznych bez spojrzenia na ich treść. Wolałam sama czytać, niż słuchać kogoś, bo wtedy więcej rozumiałam. Do tej pory tak jest. Preferuję kontakt mailowy i smsowy, bo podczas rozmowy zapominam o niektórych rzeczach. Nie lubię rozmawiać przez telefon, gdy obok mnie ktoś siedzi, nawet mój mąż. Wychodzę zawsze do drugiego pokoju albo do kuchni i patrzę przez okno, by lepiej skupić się na tym, co słyszę.
I chociaż zdecydowanie lepiej trafia do mnie sztuka wizualna niż muzyka, to jednak Boga bardziej słyszę niż widzę. Czuję Jego obecność w odpowiedniej muzyce. To ona w kościele ma większy wpływ na mnie niż dekoracje czy wystrój świątyni. Dźwięki pozwalają mi się lepiej modlić albo wręcz zamieniają się w modlitwę. Biblia Audio zaskoczyła mnie tym, że fragmenty, które zazwyczaj mnie nudziły, przyciągają moją uwagę. Myślałam, że cały tekst przeleci mi przez uszy, a on realnie wywiera na mnie piętno, dociera, choć się tego nie spodziewałam.
Kiedy słuchać Biblii Audio?
No dobra, Biblia Audio jest super, fajnie się jej, słucha, ale wciąż pozostaje kwestia tego, kiedy znaleźć na to czas.
Dotychczas udało mi się włączyć ją w aucie. I to jest extra czas na słuchanie, ale Biblia angażuje bardziej niż radio, więc momentami zastanawiałam się nad bezpieczeństwem tego rozwiązania. Słuchałam też w kuchni podczas pieczenia – to był chyba najlepszy moment.
W planach miałam też włączyć odtwarzanie przed spaniem, tak na wyciszenie, żebyśmy mogli w końcu posłuchać we dwoje z mężem. Niestety mija się to z celem, bo Piotrek zasypia od razu po ułożeniu się w sypialni w pozycji horyzontalnej. W salonie byłby w pełni sił, ale po przeniesieniu do łóżka, od razu załącza mu się inny tryb i nie potrzebuje kompletnie żadnego wyciszenia, żeby zasnąć – w przeciwieństwie do mnie.
Zastanawia mnie jeszcze kwestia wszystkich tych momentów, w których ludzie słuchają podcastów – podczas sprzątania czy biegania. No dobra, chodzi mi o pierwszą czynność, bo nie biegam. Miałam wątpliwości, czy słuchanie Słowa Bożego podczas mycia podłogi czy ścierania kurzy nie jest swego rodzaju brakiem szacunku, jakąś taką profanacją. Pewnie wiele osób tak to widzi. Ja jednak sobie myślę, że Bóg chce być w naszej codzienności. On nie chce, żebyśmy dzielili życie na to, co święte i co ludzkie, ale żeby całe nasze ludzkie życie było święte. Sprzątanie jest tak bardzo codzienne, ale i tak bardzo normalne, że jednak nie widzę w tym nic złego.
Początkowo myśleliśmy oboje, że łatwiej będzie nam znaleźć czas na słuchanie Biblii w wersji audio. Nie przewidzieliśmy, że jednak nie jest to zwykłe słuchowisko, które łatwiej włączyć gdzieś w biegu. To wciąż jest Słowo Boże, którego słuchamy, żeby Je usłyszeć. Nie włączymy Go po to, żeby leciało sobie w tle jak muzyka. I chociaż słuchając uważnie, i tak nie wszystko usłyszymy, to jednak jest różnica. Biblia Audio jest szansą na wyjątkowe spotkanie ze Słowem, ale potrzebuje ono także wyjątkowego czasu i zatrzymania w codzienności, co nie zawsze jest łatwe.
Bóg mówi tak, jak chce
Co do tego, że i tak nie wszystko usłyszymy… W kościele też tak jest i podczas samodzielnego czytania Pisma św. także. Jedne słowa gdzieś nam uciekają, a inne dotykają, chociaż byśmy się tego nie spodziewali. Bóg porusza nasze serca w odpowiednim, według Niego, momencie, wybudza nas z zamyślenia, by przemówić wyraźniej, albo żeby po prostu przytulić. Tak sobie myślę, że to właśnie On pozwala nam się czasem w sobie zatopić, kiedy tracimy wątek czytań, kiedy słuchamy, ale nie słyszymy, gdy konkretne słowa są mniej ważne. Kiedyś miałam wyrzuty sumienia, że nie potrafię się w 100% skupić na Mszy. Teraz widzę w tym sens. I nie, nie chodzi mi o to, żeby celowo nie słuchać albo planować w myślach menu na przyszły tydzień, „bo i tak Bóg powie mi to, co chce”. Nie o to chodzi.
Spotkanie ze Słowem w adwencie
To takie nasze małe wyzwanie na ten czas przygotowań do Bożego Narodzenia – żebyśmy znaleźli czas na wspólne posłuchanie Pisma św. To jest nasze drugie podejście. Jeszcze nie wiem konkretnie jak i kiedy, ale chcę, żeby to się udało. Może jednak zrobię kalendarz adwentowy i w nim umieszczę zadania dla nas związane właśnie z Biblią Audio?