Przy okazji organizacji wesela pojawia się pytanie, czy robić poprawiny czy nie. Dla jednych jest to oczywista oczywistość, inni dumają nad tym dość długo i burzliwie. Wiele zależy od rejonu Polski, zwyczajów panujących w rodzinie i od tego, czy goście przyjechali z daleka. Każda para musi tę decyzję podjąć sama, ale przedstawię Ci dzisiaj nasze argumenty.
Nie zdecydowaliśmy się na poprawiny
Początkowo nie chcieliśmy ich organizować ze względu na koszty. Wydawało nam się, że jest to suma równa niemalże kwocie wyprawiania samego wesela. Kiedy zaczęliśmy szukać sali, okazało się, że nie są to bardzo duże kwoty, więc argument „oszczędnościowy” przestał się aż tak liczyć.
Zaczęliśmy się zastanawiać, czy chcemy mieć poprawiny. Nasze rodziny nie naciskały w żadną stronę. Nikt nas nie namawiał, żeby wyprawiać ani żeby z nich rezygnować. Nie mieliśmy zbyt wielu gości, którym trzeba było zapewnić nocleg, a kilka par z niego zrezygnowało, wracając nocą do domu poza Łodzią. Liczyło się w sumie tylko to, czy mamy ochotę na zabawę poprawinową.
Dlaczego nie mieliśmy poprawin?
Nie przepadamy za poprawinami
Wesele ma swój niepowtarzalny klimat. Poprawiny to już nie to samo. Świetnie się bawiąc w nocy, nie mamy siły na kolejne imprezowanie następnego dnia. I nie chodzi mi o kaca, ale bardziej o nogi – oboje bardzo lubimy tańczyć, więc obolałe stopy zdecydowanie nam bardziej dokuczają niż „skutki picia wódki”. Wszystko zależy od ludzi, wiadomo, ale skoro sami bywamy umęczeni jako goście to nie chcieliśmy czuć się tak samo jako para młoda.
Chcieliśmy się wyspać po weselu
Tak po prostu. Na poprawinach zazwyczaj bywam zombie – przypudrowanym, ładnie ubranym, ale zombie. Potrzebuję dużo spokojnego snu, szczególnie po tak emocjonującym wydarzeniu jak własny ślub. O ile goście mogą być „nieco padnięci”, tak para młoda powinna się jak najlepiej trzymać. Uznaliśmy, że nie mamy na to siły i ochoty. Może, gdyby poprawiny zwyczajowo były organizowane późnym wieczorem to zdążylibyśmy się zregenerować, ale od końca wesela do popołudnia nie ma zbyt wiele czasu na sen i zrobienie się na bóstwo, więc odpuściliśmy.
Chcieliśmy nacieszyć się sobą i mieć spokojną noc poślubną
W ciągu całego ślubnego dnia ciągle jesteśmy z rodziną. Nie ma zbyt wielu spokojnych chwil na odsapnięcie i zauważenie siebie nawzajem. Non stop trzeba o czymś pamiętać, być skupionym, ogarniać, pilnować itd. Organizacja wszystkiego to też sporo stresu, który nie sprzyja prawdziwej bliskości, która ma się tak naprawdę dopiero zacząć. Chcieliśmy świeżo po ślubie nacieszyć się sobą, porankiem (koło południa bardziej) jako mąż i żona oraz pierwszą małżeńską niedzielą i spokojną Mszą św. To był najpiękniejszy dzień mojego dotychczasowego życia, o czym już na blogu wspominałam. No i mieliśmy prawdziwą noc poślubną (i pierwszy raz), z której wiele osób się dzisiaj śmieje i uważa, że się nie da. Była to pierwsza noc spędzona w małżeńskim łóżku – sen po weselu to był przecież poranek. :)
Nie żałuję, że nie zrobiliśmy poprawin
Chętnie bym poświętowała z rodziną dłużej, ale wolałabym spokojniejsze spotkanie niż kolejną głośną imprezę z pompą na sali weselnej. Ważniejsza dla mnie była ta rodzina, którą własnie założyliśmy i to z nią wolałam spędzić dzień po – z moim mężem.
Chodzimy na poprawiny
To, że my ich nie chcieliśmy organizować, i że ciężko nam czasem wstać nie oznacza, że odrzucamy poprawinowe zaproszenia. Jeśli para młoda ma takie życzenie, to przychodzimy i bawimy się jak najlepiej, by było tak jak młodzi sobie wymyślili. Nie smęcimy i nie marudzimy, ale dajemy radę i świętujemy dalej z nowożeńcami. Oboje jesteśmy za tym, żeby narzeczeni organizowali wesele według swojego upodobania, a goście powinni się dostosować (w miarę możliwości oczywiście).
Róbcie, jak chcecie
Powyżej napisałam, dlaczego my nie zorganizowaliśmy swoich poprawin. Nie musisz się ze mną zgadzać. Wiem, że wiele osób lubi specyficzny klimat, jaki panuje na takich imprezach. Z resztą poprawiny tak samo jak i wesela, bywają bardzo różne – od tych przaśnych i mocno alkoholowych aż po eleganckie bankiety czy spokojne obiady. Zróbcie to po swojemu.