Share Week 2019 – już czwarty raz biorę udział w akcji Andrzeja Tucholskiego. To takie coroczne polecenia blogów przez innych blogerów. Nie liczą się statystyki, ale to, co dani twórcy wnoszą do naszego życia. No i jest ograniczenie – można polecić tylko 3 miejsca w sieci. Poznaj moje typy.
Za każdym razem klucz, według, którego je wybieram, jest zupełnie inny. Z resztą sama przeczytaj, jak było w latach 2018, 2017 i 2016. Te blogi wciąż są dla mnie ważne i nadal Ci je gorąco polecam!
Kogo czytam i polecam dzisiaj?
Na Facebooku i Instagramie obserwuję masę przeróżnych blogerów, ale na ich blogi wchodzę dużo rzadziej. Nie czytam wszystkiego, co fajni ludzie napiszą. Bardziej to, co mi się przydaje, czego potrzebuję w danej chwili i co pozytywnie na mnie oddziałuje (a nie dołuje).
Ostatnio Karolina z bloga KaroPiszeTu zapytała mnie, jakich blogów czy miejsc w sieci unikać, jeśli ma się problem z zajściem w ciążę. Konkretnie nie jestem w stanie wymienić żadnych adresów. Ale wiecie, chodzi o to, żeby nie karmić się czymś, co sprawia, że jeszcze bardziej myślimy o tym, czego (kogo) nam brakuje.
Na początku starań czytałam mnóstwo blogów parentingowych, polubiłam pierdyliard sklepów z niemowlęcym asortymentem. Przecież już zaraz miałam wybierać wózek! Kiedy okazało się, że nie mam po co nawet szukać ciążowych ciuchów, zaczęło mi jednak przeszkadzać, że, scrollując Instagram, widziałam same #instababy i okrągłe brzuszki. I to tak dosłownie nie było tam nic innego! Na Fejsie nie było to aż tak widoczne, ale też miałam bardzo macierzyńsko-porodowo-dzieciowy feed. To wszystko wciąż mnie ciekawiło, ale było też takim ukłuciem w sercu, że mogę sobie o tym wszystkim tylko poczytać.
Co zrobiłam?
Nie odlubiałam po kolei wszystkich parentingów. Nie przestawałam obserwować na Instagramie mam, które dodawały co chwila przeurocze zdjęcia swoich maluchów. I nie piszę tego z przekąsem czy sarkazmem, te fotki naprawdę mnie zachwycają! Po prostu zaczęłam interesować się w sieci innymi rzeczami. Wróciłam trochę do designu i projektowania. Zaczęłam więcej czytać o zdrowiu i płodności. To było widoczne w moim zeszłorocznym wpisie akcji Share Week.
I to chyba trochę tak jak w życiu. Jak nas coś boli i jest dla nas trudne, niekoniecznie musimy o tym zapominać czy z tego rezygnować. Czasem wystarczy zainteresować się i zająć czymś innym. Pozwolić sobie na to. I to wcale nie oznacza, że ta trudna rzecz już jest dla nas nieważna. To oznacza tylko tyle, że mimo tej trudności w naszym życiu, mamy prawo (a może obowiązek?) żyć, a nie tylko przeżywać trudności.
Co czytam dzisiaj?
Na nowo wkręciłam się w biznesowe klimaty. Po dwóch leniwych tygodniach na Islandii mózg mi się odpowiednio zresetował, trochę poukładały się różne kwestie i mam ochotę działać. Lepiej, bardziej, więcej. Mam nadzieję, że Ci się to spodoba, bo mówię ciągle o działaniach online. Było mnie mało w mediach społecznościowych w ostatnich miesiącach. Byłam nimi zmęczona, nie wiedziałam, co i po co publikować. Teraz mi się to klaruje. Na nowo znalazłam wewnętrzną motywację. W tegorocznym Share Weeku chcę polecić Ci miejsca w sieci, które dołożyły do tego swoją zewnętrzną cegiełkę.
Polecenia Share Week 2019
Joanna Ceplin
Joanna Ceplin uczy prowadzenia skutecznego biznesu w internecie – tak chyba można najprościej streścić jej działania. Oprócz płatnych dużych szkoleń raz do roku organizuje darmowe wyzwanie z live’ami i grupą na FB. Brałam udział już w kilku tego typu wydarzeniach. Chyba nawet byłam zapisana na zeszłoroczną edycję u Asi. Jednak niewiele z tego dotąd wynosiłam. Teraz zgrało się to w czasie z moim wewnętrznym zebraniem sił i było początkiem wdrażanych zmian. Co jakiś czas doczytuję różne artykuły na jej blogu albo oglądam przygotowane wcześniej filmiki o mediach społecznościowych czy o prowadzeniu firmy. Nie wszystko mi się podoba w jej podejściu. Nie wdrożę do swojej firmy 1 do 1 wszystkich porad, ale na pewno jeszcze nie raz będę korzystać z jej wiedzy.
Zastanawiałam się, czy polecać Wam ten blog. Nijak nie jest związany z małżeństwem czy ślubem (chociaż markę Joanny współtworzy też jej mąż), ale w ostatnim czasie spędziłam na nim naprawdę dużo czasu. Pomyślałam, że czytające ten blog narzeczone, żony i mamy robią przecież w życiu coś poza byciem narzeczoną, żoną czy mamą. A nuż któraś z Was akurat potrzebuje wskazówek co do prowadzenia swojej firmy albo fanpaga. U Joanny Ceplin znajdziecie naprawdę sporą dawkę wiedzy na ten temat podanej w całkiem przystępny sposób. Co ważne, dzięki Asi przekonałam się do instagramowych stories! :D Zapraszam do obejrzenia.
Dopracowani
Dopracowni czyli blog Magdy Ostrowskiej. Kocham ją za wprowadzenie do mojego słownika pojęcia multipotencjału. Czułam się, jakbym czytała o sobie. Uwolniło mnie ono od poczucia winy, że nie umiem ukierunkować swoich biznesowo-twórczych zainteresowań. Mam mnóstwo pomysłów i wiele z nich ubijałam z myślą, że przecież nie można trzymać kilku srok za ogon. I nie mówię o totalnym rozbiciu się na milion projektów, ale na kilka równie ciekawych, choć kompletnie innych. Teraz widzę, że da się to zrobić, a jak ktoś mówi, że nie, no to może on faktycznie nie może. Ja mogę. W ogóle cała filozofia działań zawodowych Magdy bardzo do mnie przemawia i myślę, że mamy wiele wspólnego (czyli że mogłabym się od niej sporo nauczyć). :) A i język, jakim pisze na blogu też mi bardzo pasuje. Bez nadęcia i do ludzi. Fajnie.
Karolina Plichta – Notatnik Terapeuty
Karolina Plichta – psychoterapeuta rodzin, małżeństw i par. O istnieniu jej strony przypomniał mi Tydzień Małżeństwa, w którym brała udział. Po kilku kontaktach z psychologami, strasznie mnie wkręciła ta tematyka. Mogłabym chodzić na wizyty czysto hobbystycznie i towarzysko, żeby słuchać o schematach, w jakie ludzie się wpisują, jak i dlaczego działają i co mają zdarzenia sprzed kilkunastu lat do dnia dzisiejszego i mojego związku. Podoba mi się analizowanie siebie wzdłuż i wszerz i odkrywanie coraz to nowszych (coraz prawdziwszych) części własnego ja.
Nie przeczytałam wszystkich tekstów Karoliny, ale ostatni na tyle mi się spodobał, że stwierdziłam, że warto Wam polecić jej blog. Bo wiecie, jak się pisze o małżeństwie od ponad 4 lat i czyta się o tym i ogólnie jest się w temacie, to niektóre rzeczy wydają się już jakieś takie oklepane, osłuchane i trochę… nudne. A u Karoliny znalazłam coś, co mnie zaintrygowało i dało do myślenia i za to dziękuję i doceniam.