Małżeństwo to nierozerwalny związek mężczyzny i kobiety. Dwojga ludzi, istot tego samego gatunku, a jednak tak różnych od siebie pod każdym względem. Zaczynając od wyglądu zewnętrznego, przez budowę wewnętrznych organów, w szczególności mózgu, aż po sposób myślenia i postrzegania świata.
Jesteśmy inni, ale jednak się dogadujemy. Lgniemy do siebie i szukamy „swojej drugiej połówki”. I choć na co dzień różnice między kobietą, a mężczyzną mogą wydawać się uciążliwe, warto nauczyć się korzystać z tej odmienności i przestać traktować siebie na zasadzie „I tak nie zrozumiesz, jesteś kobietą/mężczyzną!”. Lepiej przyjąć ten fakt i postarać się go zrozumieć, a później cieszyć się tym, że razem widzimy więcej.
Małżonkowie jako jedność mogą, a wręcz powinni, traktować swoje talenty, predyspozycje i umiejętności jako dopełniające się i korzystać z nich nawzajem na wszystkich płaszczyznach życia.
W podróży, kuchni, sklepie, podczas składania mebli, wychowywania dzieci, karcenia i nagradzania, negocjowaniu umów, płaceniu rachunków czy w kontaktach z teściami. Celowo nie określam, kto jest w czym lepszy, bo każdym związku może to inaczej wyglądać.
Razem widzimy pełnię
Dzięki różnemu postrzeganiu życiowych sytuacji, możemy podejść do nich bardziej obiektywnie i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Emocjonalność i kobieca empatia nie zawsze są najlepszymi doradcami, tak samo z resztą jak chłodny osąd i logiczne myślenie. Dopiero połączenie tych dwóch biegunów daje najlepszy obraz rzeczywistości.
Podejmując ważne decyzje, mąż i żona mogą przedstawiać zupełnie różne argumenty. Ja często początkowo nie dostrzegam tego, o czym mówi Piotrek i odwrotnie. Nie dość, że w danej sytuacji dzięki swoim spojrzeniom mamy pełniejszy ogląd to jeszcze uczymy się na przyszłość. Nie zawsze nasze zdanie jest jedynym właściwym. Cóż… zazwyczaj nie jest. :)
Razem możemy więcej
Talenty i zawody też mamy różne, a ich komplementarność jest u nas szczególnie widoczna. Ja – projektant i grafik, on – programista. Ja prowadzę bloga, zaprojektowałam jego wygląd, a on dba o kwestie techniczne. Kiedy będzie trzeba, stworzę dla jego firmy logo i wizytówki. Pamiętam, jak robiłam prostą grafikę do gry, która była częścią pracy inżynierskiej mojego męża. Razem możemy więcej!
Przed Świętami ja szukam prezentów dla rodziny i później je pakuję, a Piotrek więcej sprząta. Kiedy on choruje, staram się dbać o niego, kiedy ja płaczę, on mnie pociesza. On idzie do sklepu, a ja w tym czasie zaczynam gotować. Niby zwykłe codzienne sprawy, ale właśnie w codzienności samemu jest trochę trudniej. Albo po prostu we dwoje może być łatwiej. :)
Sprawdza się to też wtedy, gdy rodzina się powiększa. Od samego początku, kiedy kobieta jest w ciąży i potrzebuje nie raz męskiej pomocy w zwykłych czynnościach albo rozmasowaniu stóp. Po porodzie mama karmi piersią. Tata tego nie zrobi, ale idealnie sprawdzi się na przykład w kąpaniu noworodka (podobno mnie długo tylko tata mył, bo mam bała się, że mnie wypuści z rąk, byłam wcześniakiem). Poza tym rodzice inaczej bawią się z dziećmi, co nie raz przedstawiają zabawne zestawienia zdjęć w internecie. :)
Zamiast denerwować się na siebie, że podchodzimy inaczej do wielu spraw, złóżmy to w całość i traktujmy oba podejścia jako jedno wspólne – z uwzględnieniem obu stron. Dopiero z tego wyciągajmy wnioski i podejmujmy decyzje. Nie zawsze jest to łatwe, ale przynosi dobre skutki. Czasem wręcz zaskakujące. :)
W jakich sytuacjach najczęściej się uzupełniacie? Na jakie sprawy małżonek otworzył Wam oczy?